Raz do roku, w pierwszej połowie lipca, na największą bałtycką wyspę, Gotlandię, zjeżdżają wszyscy liczący się politycy, propagandziści i lobbyści. W otoczeniu średniowiecznych murów na zielonej trawie i pod namiotami odbywają się w gotlandzkiej stolicy, Visby, setki imprez tzw. tygodnia Almedalen. Jeżeli ktoś chce coś ważnego Szwedom przekazać, musi tu być. W tym roku motywacją dodatkową są wrześniowe wybory parlamentarne. Nic dziwnego, że pojawiło się 800 dziennikarzy, od gazet lokalnych po telewizje.
Impreza ma wieloletnią tradycję, po raz pierwszy, w 1968 roku, wystąpił tu z przemówieniem wakacyjnym najsławniejszy lider socjaldemokratów Olof Palme. Miał na pobliskiej wysepce letni domek. – Do dziś wielu polityków, zwłaszcza socjaldemo- kratów, oraz gwiazd estrady ma tu domki. Na Gotlandii jest taki szwedzki raj – mówi Stig-Björn Ljunggren, publicysta i ekspert PR, członek partii socjaldemokratycznej, który w trakcie tygodnia Almedalen prowadzi wiele debat.
– O polityce zagranicznej prawie się tu nie mówi, bo to prawie nikogo nie interesuje – dodaje.
Nie wspomniał o niej w swoim porywającym tłum przemówieniu premier i lider centroprawicowej Umiarkowanej Partii Koalicyjnej Frederik Reinfeldt. Jeżeli już pojawi się temat międzynarodowy, to ulubiona szwedzka ekologia. Nic dziwnego – w Szwecji nawet w raporcie międzypartyjnej komisji obrony za największe zagrożenie dla światowego bezpieczeństwa wymieniono zanieczyszczenie środowiska i globalne ocieplenie.
Szwecja nie ma teraz wrogów. W czasach zimnej wojny wysunięta na wschód Gotlandia odczuwała radzieckie zagrożenie, część wyspy, wokół bazy marynarki wojennej, była niedostępna dla przybyszów z ZSRR. Teraz niedaleko od wybrzeży Gotlandii będzie przebiegał gazociąg bałtycki, w 51 procentach własność rosyjska. Według niektórych raportów może być zagrożeniem dla bezpieczeństwa Szwecji, zwłaszcza platforma, którą Rosjanie planowali wznieść właśnie w pobliżu Gotlandii. Po długim zastanowieniu władze szwedzkie ogłosiły, że nie mają nic przeciwko budowie. Stig-Björn Ljunggren dziwi się polskiej krytyce pod adresem gazociągu i, jak znaczna część lewicowych intelektualistów, nie widzi nic złego w tym, że Moskwa rości sobie prawa do wpływów w krajach, nad którymi kiedyś władała. Trochę to nie współgra z projektem Partnerstwa Wschodniego, który wraz z Polską przeforsowała przecież w UE Szwecja. Ale kto tu, poza ekspertami, o tym partnerstwie słyszał? – słyszę. I na dodatek to pomysł centroprawicowego rządu.