Putin odpisuje obywatelowi

„Jest pan zuchem” – pochwalił premier, gdy wściekły internauta zbeształ władze za akcję gaszenia pożarów

Publikacja: 06.08.2010 05:15

Putin odpisuje obywatelowi

Foto: AFP

Anonimowy bloger odsądził władze od czci i wiary. Na dodatek używając bardzo niecenzuralnych słów. Premier nie oburzył się ani na krytykę, ani na przekleństwa. Przeciwnie, przyznał blogerowi rację i pochwalił talent literacki, porównując go do Maksima Gorkiego.

„Wiecie, dlaczego płoniemy?” – pyta bloger. I sam sobie odpowiada: „Bo ch...”. Jego dacza, opowiada, znajduje się 153 km od Moskwy. Za komunistów, którym zresztą też nie szczędzi epitetów, we wsi były zbiorniki przeciwpożarowe oraz specjalny dzwon, który ostrzegał o żywiole. Gdy przyszła nowa władza, zasypała stawy piaskiem, a na miejscu dzwonu zamontowała telefon, który nie działa. Kiedyś w Rosji byli leśnicy (po zmianach w przepisach cztery lata temu zlikwidowano straż leśną – red.), dzisiaj ludzie są pozostawieni samym sobie.

„Gdzie przepadają nasze pieniądze?” – pyta autor bloga. – Po co te dyskusje o modernizacji i miasteczko innowacji w Skołkowie, skoro nie ma nawet wozów strażackich. Po co po raz kolejny wymyślać rower?”. I kończy desperackim: „Oddajcie mi, k..., mój dzwon!”.

Jakim cudem głos obywatela dotarł do premiera Władimira Putina? List przesłał do rządu szef rozgłośni Echo Moskwy Aleksiej Wieniediktow, żeby – jak tłumaczył – po kilku godzinach ku swemu ogromnemu zaskoczeniu znaleźć w swojej skrzynce e-mailowej odpowiedź. Rzecznik premiera zapewnił go: – Putin chwycił za pióro i własnoręcznie napisał list!

Premier zwraca uwagę, że za komunistów pogoda nie płatała takich figli jak dziś, ale w sumie przyznaje blogerowi rację.

„Jest pan zuchem” – pisze, chwaląc go za bezpośredniość i otwartość. Zapewnia, że obaj dożyją do szczęśliwej emerytury, przypomina, że Moskwa przyznała poszkodowanym regionom niezbędne środki. „Jeśli poda pan swój adres, gubernator natychmiast wyda panu dzwon” – podsumowuje Władimir Władimirowicz.

Korespondencja trafiła na pierwsze strony rosyjskich gazet i do telewizji, a Rosjanie poznali znaczenie dawno zapomnianego słowa „rynda” (dzwon przeciwpożarowy, który niegdyś można było spotkać w każdej wiosce).

Dlaczego Putin, znany z alergicznych reakcji na krytykę, nagle przyznał rację zwykłemu obywatelowi? Po pierwsze dlatego, że trudno było z nim polemizować – kompletny brak przygotowania władz do walki z pożarami jest widoczny na każdym szczeblu. Od niejasnego podziału kompetencji między centrum i regiony, przez organizację akcji ratunkowych, po prywatę lokalnych urzędników.

Ale Putin jest specjalistą od przekuwania porażek w sukces. „Jeśli w każdym lesie powiesi się portret Putina, pożary same się ugaszą” – ocenił złośliwie jeden z komentatorów Radia Echo Moskwy. Premier dwoi się i troi, wczuwając się w rolę ojca narodu. Podwija rękawy i odwiedza pogorzeliska, rozstawia gubernatorów po kątach i całuje starszą kobietę, której ogień odebrał dach nad głową. W końcu odpowiada na list blogera.

– Władza chwyta się każdego sposobu, by poprawić swój wizerunek. To odciąga uwagę od problemu, ale go nie rozwiązuje – mówi „Rz” politolog Lilia Szewcowa.

Kiedy Putin groźnym głosem uprzedza, że będzie śledził, jak przebiega budowa nowych domów dla pogorzelców, przeciętny rosyjski telewidz prawidłowo odczytuje komunikat: „żeby miejscowe władze nie rozkradły”.

Czy zada sobie także pytanie: kto dotychczas pozwalał im kraść? Francuski „Le Monde” odpowiedzialnością za chaos obarcza scentralizowany system władzy, autorskie dzieło Putina. – PR na pożarach może być wyłącznie taktycznym sukcesem. Ludzie coraz wyraźniej widzą, że system zarządzania państwem jest nieefektywny – mówi Szewcowa. – Nawet jeśli ktoś dziś uwierzy w te obietnice, w grudniu naocznie się przekona, że nie zostaną spełnione – prognozuje.

[i]–Justyna Prus z Moskwy[/i]

Anonimowy bloger odsądził władze od czci i wiary. Na dodatek używając bardzo niecenzuralnych słów. Premier nie oburzył się ani na krytykę, ani na przekleństwa. Przeciwnie, przyznał blogerowi rację i pochwalił talent literacki, porównując go do Maksima Gorkiego.

„Wiecie, dlaczego płoniemy?” – pyta bloger. I sam sobie odpowiada: „Bo ch...”. Jego dacza, opowiada, znajduje się 153 km od Moskwy. Za komunistów, którym zresztą też nie szczędzi epitetów, we wsi były zbiorniki przeciwpożarowe oraz specjalny dzwon, który ostrzegał o żywiole. Gdy przyszła nowa władza, zasypała stawy piaskiem, a na miejscu dzwonu zamontowała telefon, który nie działa. Kiedyś w Rosji byli leśnicy (po zmianach w przepisach cztery lata temu zlikwidowano straż leśną – red.), dzisiaj ludzie są pozostawieni samym sobie.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017