W piątek o 5.45 rano oddział antyterrorystów wkroczył do firmy Veolia Environment Services odpowiedzialnej za sprzątanie ulic w dzielnicy Westminster. Aresztowano pięciu mężczyzn przygotowujących się do rozpoczęcia zmiany. Szóstego zatrzymano po południu. Zamiatacze mieli pracować m.in. w okolicach parlamentu, gdzie zaplanowane było przemówienie papieża.
– Znam ich tylko z widzenia, bo pracujemy na innych zmianach. Oni zaczynają o szóstej i kończą o wpół do trzeciej, a ja pracuję od trzynastej do wpół do dziesiątej. Poza tym ja jestem zatrudniony dopiero od roku, a oni dłużej. Nie wiem, może od trzech, a może pięciu lat – mówi Dżafar, imigrant za Algierii, który wieczorem sprząta ulice niedaleko siedziby firmy na Chiltern Street.
Mężczyzna ma na sobie odblaskową kamizelkę z nazwą firmy i hasłem: „Dbamy o czysty Londyn”. Wszyscy zamiatacze pracują dokładnie takim samym sprzętem jak on. Dżafar pokazuje dwie miotły oraz duży metalowy wózek na śmieci zamykany na klapę. Policja najprawdopodobniej obawiała się, że w wózkach można było z łatwością ukryć ładunki wybuchowe. Zamiatacze, którzy regularnie pracowali tam, gdzie miał się pojawić papież, bez trudu mogli przewieźć ładunki w dowolne miejsce, nie wzbudzając podejrzeń.
W piątek przez cały dzień trwały przesłuchania zatrzymanych. Żaden z nich nie jest obywatelem brytyjskim. Większość pochodzi z Afryki Północnej, w tym co najmniej jeden z Algierii. Mają 26, 27, 29, 36, 40 i 50 lat. – Nie wierzę, aby byli zamachowcami. Wyglądali na normalnych imigrantów, jakich pełno w naszej firmie. Jest wiele osób z Afryki, Ameryki Południowej, także z Polski – mówi Dżafar, nie przerywając zamiatania.
Podejrzanych zatrzymano na podstawie przepisów antyterrorystycznych, ale nie wiadomo, czy chodziło o próbę zamachu na samego Benedykta XVI, czy jego obecność miała być pretekstem do zamachu na inny cel. Z nieoficjalnych informacji wynika, że decyzję o zatrzymaniu podejrzanych podjęto w ciągu kilku godzin na podstawie podsłuchanej rozmowy. W takiej sytuacji nie ma czasu na ocenę dowodów. Trzeba działać szybko – mówił dziennikarzom Bob Quick, były szef Wydziału Antyterrorystycznego w Scotland Yardzie.