[i]Korespondencja z Berlina[/i]
Rozrywka – to jest nasz biznes – broni się Oskar Roehler, reżyser wchodzącego właśnie na ekrany niemieckich kin filmu pod tytułem „Jud Süss – Film ohne Gewissen” („Słodki Żyd – Film bez sumienia”). Pierwsza część tytułu nawiązuje do słynnego propagandowego filmu „Jud Süss”, nakręconego na zamówienie Josepha Goebbelsa.
„Jud Süss” jest zakazany w Niemczech, ale spore jego fragmenty można obejrzeć w filmie Roehlera, który opowiada o procesie powstania tego najbardziej antysemickiego obrazu w historii kina. W czasach wojny obejrzało go 20 mln Niemców, nabierając przekonania, że Żydzi są wcieleniem zła i chciwości. Tak jak tytułowy bohater, XVIII-wieczny bankier Josef Süss Oppenheimer z Wirtembergii, skazany na śmierć za gwałt na bogobojnej katolickiej kobiecie.
Charlotte Knobloch, szefowa Centralnej Rady Żydów w Niemczech, nie ma złudzeń. – Jest to film antysemicki – mówi o produkcji Roehlera.
Bohaterem jest znany w czasach nazistowskich aktor Ferdinand Marian, który zagrał Oppenheimera w filmie Goebbelsa. Wbrew temu, co przedstawia Roehler, aktor wiedział, co robi. Jego żona nie była Żydówką, a on wcale nie ukrywał w domu przyjaciela Żyda. „Powstaje błędne wrażenie, że Marian zgodził się zagrać w filmie nazistowskim, licząc na to, że uratuje bliskich” – zwracają uwagę recenzenci. Nie tylko to wzbudza jednak kontrowersje.