Parlament, rząd, wszystkie główne instytucje państwowe, media publiczne i władze lokalne od najniższego do najwyższego szczebla – wszystko znalazło się pod kontrolą Viktora Orbana. Niedzielne wybory samorządowe okazały się kropką nad „i” w procesie przejmowania przez węgierską prawicę pełni władzy nad krajem.
– Dziś rano w autobusie słyszałam, jak ludzie mówili: „dobrze, że Orban wykosił do końca socjalistów” – mówi „Rz” węgierska dziennikarka Orsolya Kovacs. – Węgrzy byli tak wkurzeni i zmęczeni korupcją, gospodarczym zastojem i ciągłymi skandalami za poprzedniej władzy, że uchwycili się Orbana jak ostatniej deski ratunku. W kwietniu zapewnili mu pełną kontrolę nad parlamentem, a teraz po prostu dokończyli dzieła – tłumaczy.
Największym sukcesem rządzącego Fideszu, który otrzymał w niedzielę poparcie ponad 30 proc. wyborców, jest zwycięstwo w Budapeszcie, gdzie dotychczas zawsze dominowała lewica. – Budapeszt znowu jest stolicą narodu – cieszy się szef rządu. W sumie kandydaci Fideszu wygrali wybory na burmistrzów w 22 spośród 23 największych miast kraju.
[wyimek]Symbolem radykalnych zmian na Węgrzech będzie przyjęcie nowej konstytucji - mówi Gabor Takacs, politolog[/wyimek]
– Fidesz ma teraz taki mandat do rządzenia, jakim nie dysponuje żadna inna partia w UE – mówi „Rz” Gabor Takacs, politolog ze zbliżonego do prawicy Perspective Institute. – Symbolem radykalnych zmian na Węgrzech będzie przyjęcie nowej konstytucji na miejsce obecnej, odziedziczonej po komunizmie. Fidesz zamierza umieścić w niej m.in. preambułę z odwołaniem do Boga – zapowiada.