10 maja 1941 w pobliżu Glasgow rozbił się myśliwiec Messerschmitt 110. Pilot wyskoczył wcześniej na spadochronie. Okazało się, że jest to Rudolf Hess, człowiek numer dwa w NSDAP, bliski współpracownik Adolfa Hitlera. Zaoferował on Brytyjczykom zawieszenie broni i przymierze przeciwko Związkowi Sowieckiemu.
Oferta została odrzucona, a Hess wtrącony do więzienia. Po wojnie umieszczono go w twierdzy Spandau w Berlinie. Zmarł tam w 1987 roku w podejrzanych okolicznościach. Do tej pory istniały dwie teorie dotyczące jego lotu. Według pierwszej Hess działał na własną rękę. Według drugiej wykonywał tajny rozkaz Hitlera, a gdy misja się nie powiodła, Führer odciął się od niego z powodów prestiżowych.
Właśnie pojawiła się trzecia, sensacyjna wersja. Według brytyjskiego historyka Johna Harrisa Hess miał się dostać w pułapkę zastawioną przez MI6. W książce „Hess: brytyjska iluzja pokoju” (w tym tygodniu trafi do księgarń) Harris twierdzi, że całą operację wykonał agent brytyjskiego wywiadu Tancred Borenius.
Człowiek ten podczas wojny działał w Genewie. Stamtąd, za pośrednictwem „strony trzeciej”, przekazał Hessowi propozycję porozumienia pokojowego pochodzącą rzekomo z kręgów brytyjskiej rodziny królewskiej. Dawało to Hitlerowi nadzieję na realizację jego wielkiego marzenia – anglo-germańskiego sojuszu wymierzonego w Sowiety. Propozycja została przedstawiona w sposób na tyle wiarygodny, że Niemcy połknęli haczyk.
Po tym, gdy Hess przyleciał do Szkocji, zamiast rozmów pokojowych spotkało go jednak aresztowanie. Według Harrisa schwytanie Hessa miało pokrzyżować niemieckie plany i w konsekwencji doprowadziło do porażki Rzeszy w wojnie.