Ministerstwo Sprawiedliwości nakazało wpisywanie do rejestru stanu cywilnego dzieci urodzonych za granicą przez matki zastępcze na zlecenie Hiszpanów. Wybuchł spór, bo instytucja surogatek jest w Hiszpanii nielegalna. Wydana w październiku instrukcja to kolejny sukces hiszpańskich gejów. Usługi surogatki są dla nich doskonałym sposobem na zapewnienie sobie potomstwa na wyłączność, bez balastu w postaci biologicznej matki.
To kosztowny zabieg. Według gazety „El Pais” jeśli usługa ma zostać wykonana zgodnie z zachodnimi standardami (np. w USA), trzeba się liczyć z wydatkiem rzędu 60 tys. euro. Wyspecjalizowane agencje oferują Hiszpanom w pakiecie podróż za ocean, opiekę medyczną, koszt wynajęcia brzucha i powrót z dzieckiem, które nie będzie już traktowane w kraju ojca jako amerykański turysta, lecz otrzyma metrykę z jego nazwiskiem. Matka pozostanie nieznana. Liczba dzieci urodzonych Hiszpanom przez matki zastępcze szacowana jest na 60 do 70. Drogę do ich legalizacji przetarła para gejów z Walencji.
[srodtytul]Fakt dokonany[/srodtytul]
Ignacio B. i Juan C. M. znaleźli w Kalifornii kobietę, która zgodziła się oddać im przysługę za 25 tys. dolarów. W jej macicy umieszczono komórki jajowe nieznanej dawczyni zapłodnione plemnikami obu panów. W 2008 roku na świat przyszły bliźniaki. W konsulacie Hiszpanii w Los Angeles gejom odmówiono jednak ich rejestracji. Usłyszeli, że hiszpańskie prawo nie przewiduje udziału surogatek w procesie wspomaganej reprodukcji.
Odwołali się do resortu sprawiedliwości w Madrycie, który – postawiony przed faktem dokonanym – przychylił się do ich prośby, tłumacząc obejście prawa troską o dobro dzieci. Ponieważ łamaniu prawa próbował się sprzeciwić sąd w Walencji, żeby na przyszłość oszczędzić gejom takich przykrości, Ministerstwo Sprawiedliwości wydało teraz formalną instrukcję w tej sprawie. Obchodzenie prawa stało się standardem.