To niejedyny sposób, w jaki norwescy pracodawcy terroryzują pracowników. Związek zawodowy Parat opublikował właśnie raport na temat reguł korzystania z toalet w wielu firmach. Aż 66 proc. menedżerów wymaga od pracowników, by informowali ich o tym, że chcą skorzystać z toalety. Dopiero wtedy wydają im elektroniczny klucz, bez którego nie mają dostępu do WC.
W jednej na trzy firmy w toaletach są umieszczone kamery, a w innych pracownicy muszą się wpisywać do księgi gości za każdym razem, gdy idą za potrzebą. W jednej z firm zarząd zmusza pracownice do noszenia czerwonych opasek na nadgarstkach, gdy mają okres. Powód? Częściej korzystają wtedy z toalety, a ich wydajność spada. Szefowie muszą wiedzieć dlaczego.
„Kobiety czują się w ten sposób upokorzone“ – napisano w raporcie Parat. Dokument został już przekazany rzecznikowi praw konsumenckich Bjornowi Erikowi Thonowi. Według niego to szokujące, ale prawdziwe przypadki. – Reguły używania toalet związane z cyklem menstruacyjnym to ewidentne naruszenie prawa do prywatności – mówi Thon. – Otrzymujemy wiele skarg na nadzór w miejscu pracy. Staje się to coraz większym problemem. Niektó- re firmy mają obsesję na punkcie wydajności pracowników – dodaje urzędnik.
Ścisły nadzór w czasie pracy jest jednak częsty nie tylko w Norwegii. Na całym świecie firmy sprawdzają korespondencję e-mailową pracowników i blokują im dostęp do określonych stron internetowych, by byli bardziej wydajni. W 2008 r. jedna z czeskich firm wywołała skandal, całkowicie zabraniając pracownikom korzystania z toalety. Kobiety miały do tego prawo tylko podczas okresu. Wtedy musiały jednak nosić kolorową opaskę... na głowie.
Zdarzały się jednak i gorsze przypadki. W 2008 r. wyszło na jaw, że niemiecka sieć supermarketów Lidl szpiegowała pracowników, także poza pracą. Firma zatrudniła prywatnych detektywów, którzy badali życie prywatne pracowników: sytuację rodzinną, życie erotyczne, znajomych. Protokoły z nadzoru liczą tysiące stron. Sprawa trafiła do sądu.