Holbrooke zasłabł w piątek podczas spotkania w Departamencie Stanu. Po 21-godzinnej operacji pękniętej aorty, weteran Departamentu Stanu przez kilka dni pozostawał w stanie krytycznym. I choć o zdrowie „giganta amerykańskiej dyplomacji” modlił się sam Barack Obama, 69-letni Holbrooke zmarł w poniedziałek wieczorem.
[srodtytul] Od Azji po Europę [/srodtytul]
– Dzięki pracy Richarda Holbrooke’a Ameryka jest bezpieczniejsza i świat jest bezpieczniejszy – podkreślał prezydent Obama. Szefowa dyplomacji Hillary Clinton zauważyła zaś, że niewielu ludzi odcinęło większe piętno na amerykańskiej dyplomacji i Ameryce jako takiej. Jaki był? Pełen energii. Błyskotliwy. Uwielbiał obracać się wśród najpotężniejszych i błyszczeć w świetle reflektorów. Czasem nieprzyjemny i szorstki, czasem czarujący. Jako negocjator używał rozbudowanego arsenału negocjacyjnych tricków oraz mieszanki faktów, pogłosek, bluffów i gróźb. Przez niemal pół wieku w dyplomacji Holbrooke zapracował na opinię „buldożera” – ze względu na umiejętność przeforsowania proponowanych rozwiązań.
Pochodzący z nowojorskiej rodziny o niemiecko-żydowskich korzeniach Holbrooke do pracy w Departamencie Stanu przyszedł tuż po ukończeniu studiów na Brown University. Już jako dwudziestodwulatek trafił na placówkę do Wietnamu. - To go ukształtowało. To, że Amerykanie przegrali w Wietnamie i przegrali po części dlatego, że nie użyli właściwie swojej siły – mówił w NPR Daniel Serwer, który pracował z Holbrookiem podczas wojny na Bałkanach. Zanim w 1995 roku wyjechał do Bośni z misją pokojową, był ambasadorem USA w Berlinie, a potem przeszedł do historii jako jedyny asystent sekretarza stanu, który w swoim życiu odpowiadał za dwa regiony: Azję (1977-1981) oraz Europę (1994-1996). Podczas negocjacji na Bałkanach poznał dobrze prezydenta Jugosławii Slobodana Miloszevicia. Z oskarżanym o zbrodnie przeciw ludzkości politykiem był nie tylko po imieniu, ale także popijał z nim brandy i biesiadował podczas 11-godzinnej kolacji w domku myśliwskim pod Belgradem.
[srodtytul] Bez wyrzutów sumienia[/srodtytul]