298 głosami, przy 56 przeciw, węgierski parlament przyjął wczoraj kontrowersyjne przepisy medialne. Ustawa wskazuje m. in., że komercyjne stacje TV będą mogły poświęcać przestępstwom najwyżej 20 procent czasu swoich programów informacyjnych. Ograniczenie to dotyczy wiadomości nadawanych w porach największej oglądalności, tzn. między 7 i 8.30 oraz między 18 i 21. Jak napisali pomysłodawcy tego przepisu (z nacjonalistycznej partii Jobbik), informacje o przestępstwach „wywołują strach, depresję i mają negatywny wpływ na odbiorców”.
– Dzienniki dwóch naszych wielkich stacji komercyjnych, TV2 i RTL Klub, rzeczywiście puszczają masę newsów dotyczących przestępczości – mówi „Rz” węgierski dziennikarz András Kósa. – Czasem ma się wręcz wrażenie, że na Węgrzech nic się nie dzieje poza aferami socjalistów, przekrętami w stołecznym przedsiębiorstwie transportu oraz morderstwami, gwałtami i napadami.
Wielu dziennikarzy protestuje jednak przeciw nowemu prawu, wskazując na jego „antyrynkowy charakter”. Podkreślają też, że w praktyce będzie trudno je stosować. – Gdy podczas napadu na bank w miasteczku Mór zginęło osiem osób, programy informacyjne poświęcały temu 90 procent swojego czasu. Czy politycy naprawdę uważają, że niesłusznie? – pyta András Kósa.
W ustawie wprowadzono też inne kontrowersyjne ograniczenie: węgierska muzyka będzie musiała zajmować co najmniej 35 procent czasu antenowego stacji radiowych.
– Ja osobiście bym chciał, żeby zajmowała 100 procent czasu w naszych stacjach – mówi „Rz” poseł Jobbiku Márton Gyöngyösi. – Anglojęzyczni wykonawcy, których utwory zalewają nasze media, mają destrukcyjny wpływ na młodzież, lansują szkodliwe wzorce. Tymczasem nasza ludowa muzyka węgierska wymiera. Należało coś zrobić, by przywrócić choć minimum równowagi – przekonuje.