Benzyna w Iranie nie będzie już tańsza od wody pitnej. Od poniedziałku cena paliwa wzrosła czterokrotnie, a gazu pięciokrotnie. Podskoczyły też ceny produktów żywnościowych. A to zaledwie pierwszy etap reformy, która ma doprowadzić do zniesienia państwowych dotacji do wielu produktów. – Nie wiem, co robić. Płacę cztery razy więcej za paliwo, ale rząd nie pozwala podnieść ceny za przejazdy – mówił agencji AP taksówkarz z Teheranu. Na ulicach miast pojawiły się oddziały policji i wojska, które miały w zarodku stłumić ewentualny bunt.
– Mieszkańcy Polski doskonale wiedzą, jak bolesne potrafią być takie podwyżki. Zwłaszcza gdy nie ma pewności, że wyrzeczenia prowadzą do poprawy sytuacji, bo chociaż zniesienie dotacji jest sensowne, to rząd nie dokonuje żadnych reform – mówi „Rz” dr Mehrdad Konsari z Centrum Studiów Arabskich i Irańskich w Londynie. Jego zdaniem gigantyczny wzrost cen może doprowadzić do wybuchu protestów. Na razie władze robią wszystko, aby im zapobiec. Z jednej strony wypłacają finansowe rekompensaty, z drugiej – grożą użyciem siły.
Zapowiadane od miesięcy reformy były odkładane kilka razy. W tym czasie aresztowano działaczy opozycji, którzy mogli wykorzystać społeczne niezadowolenie i wyprowadzić ludzi na ulice. Zdaniem opozycji wśród zatrzymanych jest analityk finansowy, który twierdził, że pie- niądze są potrzebne rządowi na pokrycie rosnących wydatków na armię i służby bezpieczeństwa. – Wiele osób w Iranie jest zaskoczonych, że zachodnie media zajmowały się ostatnio wyrokiem śmierci dla kobiety oskarżonej o zabicie męża, a nie gospodarczą rewolucją, która może doprowadzić do upadku reżimu. Władzom było to na rękę – mówi dr Konsari.
Iran ma olbrzymie złoża ropy i gazu, ale jego gospodarka jest w opłakanym stanie. Brak zagranicznych inwestycji spowodował spadek wydobycia ropy o jedną piątą. Zdaniem ekspertów sankcje są bardziej dotkliwe, niż Teheran przyznaje.
Wczoraj władze wydały wyrok na znanego reżysera Dżafara Panafiego – sześć lat więzienia, a także zakaz kręcenia filmów, pisania scenariuszy i wyjazdu z kraju przez 20 lat.