Przedstawiciele nacjonalistycznej partii Swoboda, która po wyborach samorządowych doszła do władzy w obwodach lwowskim, tarnopolskim i iwanofrankiwskim, zamierzali pojechać wczoraj do wsi Bereziw Wyżnij, by złożyć życzenia Symczyczowi z okazji 88. rocznicy urodzin. Według portalu Zaxid.net jubilata odwiedził ostatecznie tylko szef lwowskiej rady obwodowej Ołeh Pańkewycz. Życzył mu zdrowia i wręczył honorową odznakę.

– Jest pan symbolem walki. Wciąż jej potrzebujemy, bo okupacja Ukrainy trwa – mówił Pańkewycz, mając na myśli władzę prorosyjskiego prezydenta Wiktora Janukowycza.

Myrosław Symczycz (pseudonim Krywonos) wstąpił do Ukraińskiej Powstańczej Armii, odpowiedzialnej m.in. za eksterminację Polaków na Wołyniu, w 1943 roku. Dwa lata później został dowódcą sotni UPA, która organizowała zasadzki na żołnierzy NKWD. W 1948 roku trafił do niewoli. W sowieckich łagrach spędził ponad 32 lata. Jeszcze za życia doczekał się trzymetrowego pomnika w Kołomyi. W jego rodzinnej wsi nazwiskiem Symczycza nazwano ulicę.

– Działacze Swobody przywiązują wagę do symboliki, dlatego uczestniczą w akcjach upamiętniających bohaterów walk narodowowyzwoleńczych – mówi „Rz” lwowski publicysta Antin Borkowski.

W maju Symczycz prowadził w lwowskich szkołach tzw. lekcje prawdy, poświęcone udziałowi ukraińskich partyzantów w drugiej wojnie światowej.