Sudan: starcia przed referendum

Co najmniej sześć osób zginęło w starciach między rebeliantami a południowosudańskimi żołnierzami. Krew polała się na dzień przed początkiem referendum, które może zdecydować o powstaniu nowego państwa na mapie Afryki

Publikacja: 08.01.2011 14:38

Sudan: starcia przed referendum

Foto: AFP

Siły Ludowej Armii Wyzwolenia Sudanu (SPLA), czyli południowosudańskiego wojska, przygotowały w piątek zasadzkę na rebeliantów z bojówek dowodzonych przez Galwaka Gaia, który od lat walczy z SPLA.

[wyimek][b]Czytaj też:
[link=http://www.rp.pl/artykul/61991,590396_Poludnie--mowi--dosc.html]Południe mówi: dość![/link][/b][/wyimek]

W sobotę rebelianci dokonali kontrataku. - W ciągu dwóch dni armia zabiła sześciu rebeliantów - wyjaśnił rzecznik armii płk Philip Aguer.

Do starć doszło w południowym stanie Al-Wahda.

Aguer dodał, że rebelianci przybyli z północy kraju, by zakłócić referendum.

Przywódcy posiadającego autonomię polityczną południowego Sudanu często oskarżają władze w Chartumie (stolicy Sudanu) o wspieranie bojówek, które mają utrudniać przeprowadzenie rozpoczynającego się jutro głosowania.

[srodtytul]Powstanie nowe państwo?[/srodtytul]

W referendum, które potrwa tydzień, mieszkańcy chrześcijańskiego i animistycznego południa, gdzie występuje większość sudańskich złóż ropy naftowej, zdecydują, czy chcą oderwać się od muzułmańskiej północy.

Większość z nich to analfabeci (jedynie 2 proc. mieszkańców południa Sudanu kończy szkołę podstawową) dlatego karty do głosowania będą mieć formę obrazkową. Zwolennicy odłączenia się od Chartumu będą głosować za pomocą symbolu pokazującego pojedynczą dłoń, a przeciwnicy secesji za pomocą symbolu dwóch połączonych dłoni.

- Południowy Sudan nie ma szans na utworzenie stabilnego państwa - ostrzegał wczoraj w telewizyjnym wywiadzie prezydent Omar al-Baszir.

Mimo to, komentatorzy przewidują zdecydowane zwycięstwo secesjonistów. Aby tak się jednak stało, zagłosować musi co najmniej 60 proc. z 3,9 mln zarejestrowanych wyborców. Jeśli do tego dojdzie nowe państwo powstanie najwcześniej w lipcu, po sześciomiesięcznym okresie przejściowym. Jego stolicą będzie prawdopodobnie Dżuba.

W głosowaniu, które zakończy się 15 stycznia, udział wezmą jedynie Sudańczycy, których rodzice lub dalsi przodkowie pochodzą z plemion z południa, a także ci, których rodzice lub dziadkowie mieszkają w tej części Sudanu od 1956 r.

Większość zagłosuje na południu kraju, a prawie 200 tys. odda głosy w północnym Sudanie lub za granicą.

Referendum jest wynikiem międzysudańskich rozmów pokojowych, które odbyły się w 2005 r. w Nairobi, w Kenii. Podpisane przez rząd Sudanu i Ruch Wyzwolenia Sudańczyków (SPLM) porozumienie zakończyło trwającą ponad dwadzieścia lat wojnę domową, w której zginęło ponad 1,5 miliona ludzi, a około 4 milionów uciekło do sąsiednich państw do obozów dla uchodźców.

Według ONZ-owskiej agendy do spraw uchodźców UNHCR, od połowy grudnia podwoiła się liczba uchodźców, którzy wrócili do swoich domów by wziąć udziałw referendum. Takich osób jest teraz 120 tysięcy. Dziennie na południe Sudanu wraca dwa tysiące osób.

Przedstawicielka UNHCR Melissa Flemming podkreśla jednak, że nawet w obliczu podziału kraju na dwie części nie wszyscy uchodźcy z południa będą mogli wrócić do domów. - To bardzo ważne, aby po tym referendum precyzyjnie ustalić status tych, którzy zdecydują się zostać na północy. Jesteśmy zaniepokojeni znaczącą liczbą osób z południa, które będą miały nieokreślony status lub nawet zostaną bezpaństwowcami, jeśli ten problem nie zostanie rozwiązany - zaznacza Melissa Flemming.

[srodtytul]Al Baszir: uszanujemy każdy wynik[/srodtytul]

Głosowanie będzie uważnie obserwowane przez cały świat. Nad przebiegiem referendum czuwać będzie m.in. ponad 100 obserwatorów i ekspertów z Unii Europejskiej, a także drugie tyle z Centrum Cartera. Będzie wśród nich były prezydent USA Jimmy Carter, były sekretarz generalny ONZ Kofi Annan, a także amerykański aktor George Clooney oraz senator John Kerry. Swoich obserwatorów wyślą także inwestujące w sudański sektor naftowy Chiny.

Władze Sudanu zapewniły, że uszanują każdy wynik referendum.

- Jeśli mieszkańcy zagłosują za odłączeniem, to będziemy kontynuować nasze polityczne, ekonomiczne i socjalne relacje z południem - powiedział al Baszir.

Postawę prezydenta Sudanu pochwalił szef komisji spraw zagranicznych amerykańskiego senatu John Kerry, który przyleciał do Chartumu.

- Kluczem do sukcesu jest to, aby obie strony zrobiły wszystko, by uniknąć przemocy. Nie można pozwolić, by jakakolwiek kwestia wywołała kolejną wojnę - mówił Kerry.

Oficjalne ogłoszenie wyników nastąpi w pierwszej połowie lutego w Chartumie.

[ramka]14 lipca 2008 roku Luis Moreno-Ocampo prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze (ICC) oskarżył prezydenta Sudanu [b]Omara Hassan al Baszira[/b] o ludobójstwo, zbrodnie przeciw ludzkości i zbrodnie wojenne.

Rząd w Chartumie natychmiast ogłosił, że nie zamierza aresztować prezydenta, gdyż nie uznaje Trybunału.

[/ramka]

Siły Ludowej Armii Wyzwolenia Sudanu (SPLA), czyli południowosudańskiego wojska, przygotowały w piątek zasadzkę na rebeliantów z bojówek dowodzonych przez Galwaka Gaia, który od lat walczy z SPLA.

[wyimek][b]Czytaj też:
[link=http://www.rp.pl/artykul/61991,590396_Poludnie--mowi--dosc.html]Południe mówi: dość![/link][/b][/wyimek]

Pozostało 93% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022