Bo w Moskwie można zabić setki Rosjan, nie zabijając się samemu. Ale żeby zabić cudzoziemców, trzeba wejść na lotnisko – tam możliwy jest już tylko zamach samobójczy.
[b]Czyli według pana polityka rządu jest słuszna?[/b]
Nasze władze – jak cała obecna Rosja – są nastawione technokratycznie, a to zmniejsza ich skuteczność. Uważają, że tę wojnę można wygrać dzięki większym pieniądzom, technologii itd. Ale nie dostrzegają kryzysu duchowego, który ogarnia Rosję. I Kaukaz też. Tamtejszy islam został osłabiony w czasach ZSRR, w jakiejś mierze skompromitowany. Teraz młodzi, odczuwając duchową pustkę, zwracają się nie do tradycyjnych autorytetów islamskich, tylko do nowego islamskiego radykalizmu, który oferuje im nową duchowość, rozwiązanie problemów egzystencjalnych. Władze uważają terrorystów za wariatów. A to nie są wariaci, tylko ludzie, którzy nie widzą niczego ciekawego we współczesnym życiu.
[b]Czy istnieje więc możliwość rozwiązania konfliktu?[/b]
W krótkiej perspektywie – nie. Nie możemy się zgodzić na oderwanie Kaukazu. Tego nie chce ogromna większość jego mieszkańców. 80 procent ofiar terrorystów to muzułmanie. Emirat Kaukazu nigdy nie istniał, to zła utopia. Ale zarazem trudno Kaukaz utrzymać, bo i w Rosji, i tam panuje straszna korupcja, która nastawia mieszkańców przeciw nam. Utrzymać Kaukaz możemy, jeśli zwalczymy korupcję. A tę możemy zwalczyć, rozwijając demokrację. Ale żeby walczyć z terroryzmem, potrzebujemy silnego państwa.
[b]To kwadratura koła?[/b]