Przesłuchania zarządził kongresmen Peter King, stojący na czele Komisji ds. Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Republikanin jest przekonany, że członkowie al Kaidy poszukują teraz nowych kandydatów na terrorystów właśnie wśród muzułmanów mieszkających w Stanach Zjednoczonych. Podkreśla, że za ostatnimi próbami zamachów – między innymi na nowojorskie metro i na Times Square – najczęściej stały osoby pochodzące z Ameryki. Przywołuje także opinie ekspertów, których zdaniem zagrożenie zamachami jest obecnie równie duże jak 11 września 2001 roku, ponieważ część amerykańskich muzułmanów zaczęła identyfikować się z terrorystami.
– Jako przewodniczący komisji nie mam wyboru. Muszę sprawdzić poziom radykalizacji środowiska muzułmanów, jej przebieg, przejawy i to, w jakim stopniu islamscy liderzy współpracują z organami bezpieczeństwa – przekonuje Peter King.
Wyznawcy islamu zarzucają mu, że próbuje wykorzystać strach przed zamachami do polowania na czarownice. W niedzielę – mimo kiepskiej, deszczowej pogody – na ulice Nowego Jorku wyszli więc zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy kongresmena Kinga. Pierwsi apelowali, by politycy nie stosowali wobec muzułmanów zasady odpowiedzialności zbiorowej.
– Dzisiaj na celowniku są muzułmanie. Jutro będą Żydzi – przekonywał 57-letni Abu Abdullah cytowany przez „NY Daily News". Kongresmen wyjaśnia, że należy skupić się na wyznawcach islamu, bo największym problemem z punktu widzenia bezpieczeństwa kraju są teraz nie antyaborcyjni demonstranci, ekolodzy-ekstremiści ani neonaziści, ale właśnie radykalni muzułmanie.