Białoruscy dostawcy Internetu na wniosek Prokuratury Generalnej zablokowali dostęp do najpopularniejszych opozycyjnych portali – Karta'97 i Biełarusskij Partizan (BP) w instytucjach państwowych i oświatowych. Powód: portale złamały zapis ustawy o imprezach masowych mówiący o tym, że ich organizatorzy nie mogą informować w mediach o miejscu i dacie ich przeprowadzenia do czasu otrzymania zezwolenia władz.
Dostawcy Internetu ograniczają dostęp do portali na podstawie sporządzanej przez Ministerstwo Łączności czarnej listy. Jest ona niejawna, ale fakt, że znalazły się na niej Karta'97 i Biełarusskij Partizan, potwierdziła prokuratura.
– To nie pierwszy atak na nasz portal – mówi "Rz" szef Partizana, pozbawiony białoruskiego obywatelstwa za krytykę Aleksandra Łukaszenki, mieszkający w Moskwie Paweł Szeremiet. Dodaje, iż wcześniej przeciwko jego portalowi organizowano ataki hakerskie, wobec czego wielokrotnie publikował instrukcje, jak omijać blokady.
– Blokadą władze tylko podniosą poziom edukacji internetowej – podkreśla. Oczekuje tylko chwilowego spadku wejść. Według Szeremieta po grudniowych wyborach prezydenckich jego portal odwiedza co miesiąc około pół miliona internautów. Nie mniejszą popularnością cieszy się Karta'97 związana z rywalem Łukaszenki w wyborach prezydenckich Andrejem Sannikauem, który wciąż siedzi w areszcie.
Codziennie Kartę'97 odwiedza do 70 tysięcy osób. Zdaniem Szeremieta blokada najpopularniejszych portali świadczy o bezsilności i agonii władzy. Uważa, że to kolejny krok po sprawie karnej korespondenta "Gazety Wyborczej" i szefa Rady Naczelnej niezależnego Związku Polaków na Białorusi Andrzeja Poczobuta. Wobec nieustających ataków na niezależne media absurdalnie zdaniem Szeremieta wyglądają podejmowane ostatnio przez nadwornych propagandystów Łukaszenki próby apelowania do Unii Europejskiej o zniesienie nałożonych na nich sankcji wizowych.