Spór o miejsce kobiet w SGP trwa od lat. Fundamentalistyczne ugrupowanie, które ma dwa mandaty w 150-osobowym parlamencie, uważa, że płeć piękna nie powinna piastować stanowisk politycznych, bo w Biblii kobieta jest podporządkowana mężczyźnie.
Polityka zaś powinna być zdaniem SGP podporządkowana Biblii. Kobiety mogą wprawdzie od 2006 roku, po serii orzeczeń sądów potępiających ich dyskryminację, należeć do SGP, ale startować w wyborach do parlamentu bądź rad gmin im nie wolno. Sąd Najwyższy już rok temu uznał tę praktykę za sprzeczną z konstytucją. Partia jednak nadal odmawia kobietom prawa do kandydowania.
Wyrok jest według niej „niesprawiedliwy". Zaskarżyła go do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Organizacje broniące praw kobiet zwróciły się o interwencję do ministra spraw wewnętrznych Pieta Heina Donnera.
Ten twierdzi jednak, że nie może zmusić partii do wpisania kobiet na listy wyborcze, zanim nie zapadnie wyrok w Strasburgu. Zdaniem SGP będzie on po myśli partii.
– Nie można stawiać praw kobiet wyżej od wolności religijnej. Nikt nie zmusza ich do członkostwa w naszej partii – powiedział szef SGP Kees van der Staaij.