– Panie prezydencie. Bądź pan przywódcą ukraińskiego państwa. Zawetuj pan tę ustawę – apelował w parlamencie deputowany opozycji Arsenij Jaceniuk. Posłom, którzy poparli przepisy o wywieszaniu czerwonej flagi 9 maja, w dniu zwycięstwa Związku Sowieckiego nad Trzecią Rzeszą, zaproponował, by „złożyli mandaty i jechali tam, gdzie ich wywieszanie jest normą".
Kontrowersyjną ustawę przyjęła koalicja zdominowana przez Partię Regionów prezydenta Wiktora Janukowycza. Czerwona flaga ma być wywieszana w miejscach publicznych obok niebiesko-żółtej flagi państwowej. Zdaniem przeciwników projektu w ten sposób symbole ukraińskiej państwowości są „zrównywane z symbolami komunizmu".
– To zniewaga naszych ojców zamordowanych przez bolszewików! – oburzał się inny poseł opozycji Andrij Parubij. Była premier Julia Tymoszenko przypomniała, że rząd pozbawił ulg weteranów II wojny światowej.
Szef MSZ Kostiantyn Hryszczenko uspokajał: – Czerwone flagi nie będą wywieszane na ambasadach Ukrainy. Na arenie międzynarodowej państwowa symbolika pozostanie jedna.
Autorzy ustawy bronią decyzji posłów. – Proszę nie akcentować tak czerwonego koloru flagi. Czerwony jest kolorem wielu państw. Nam nie chodzi o flagę Związku Sowieckiego, ale o szturmowy sztandar dywizji, która w 1945 r. zawiesiła go nad berlińskim Reichstagiem – dowodził były minister obrony Ołeksandr Kuźmuk.