Piotr Skwieciński z Moskwy
Media oszukano, by oszukać porywaczy. Przez kilka dni po porwaniu służbom i rodzinie ofiary udawało się zachować ciszę wokół sprawy. Służyło to uspokojeniu bandytów, nieświadomych, że zaciska się wokół nich pętla. Bandyci popełnili bowiem błąd. Kazali 20-letniemu Iwanowi zadzwonić do rodziców z żądaniem okupu z jego własnej komórki. Połączenie wykonano z podmoskiewskiego domu, w którym przetrzymywano chłopaka. Oczywiście połączenie szybko namierzono. Służby bezpieczeństwa zaczęły przeczesywać teren, a rodzina dla zyskania czasu prowadziła negocjacje.
Gdy jednak media poinformowały o porwaniu, bandyci zaczęli się denerwować. Wtedy służby – umieszczając fałszywe informacje w sieci i dokonując kontrolowanych przecieków – doprowadziły do podania przez media wiadomości, jakoby zapłacono bandytom okup, a chłopak został zwolniony. Informacja ta poszła w cały świat. Porywaczom przedstawiono to zaś jako działanie rodziny mające na celu odseparowanie policji od sprawy.
Specnaz w akcji
Bandyci uwierzyli i w niedzielę mieli podjąć okup. Wyjechali z domu (już obserwowanego) zostawiając tam tylko jednego człowieka. Na podmoskiewskiej szosie ich samochody – lexus i mercedes – zostały zaatakowane przez Specnaz. Wszyscy zostali ujęci. W tym samym momencie inny oddział Specnazu wtargnął do domu i uwolnił chłopaka.
Iwan miał szczęście. Porywacze okazali się bowiem nie należeć do profesjonalnej mafii. Byli tylko powiązaną rodzinnie grupą drobnych bandytów, którzy chcieli szybko rozwiązać swe problemy finansowe. Podobne sytuacje w Rosji z reguły wyglądają inaczej. Dokładnie tyle samo co za Iwana (3 miliony euro) zażądano trzy lata temu za uwolnienie 19-letniego Rustama Nurmuchametowa, syna dyrektora wielkiej firmy transportowej Sowfracht. Ojciec zapłacił, odebrał syna i natychmiast wysłał go za granicę.