Korespondencja z Waszyngtonu
Ahmed Abdulkadir Warsame wpadł w ręce Amerykanów 19 kwietnia, gdy płynął w rybackiej łodzi po Zatoce Adeńskiej. Nie odczytano mu jednak jego praw. Zamiast tego agenci FBI, CIA i pracownicy Departamentu Obrony „intensywnie" go przesłuchiwali, wyciągając z niego ponoć „bardzo, bardzo przydatne" informacje.
Według informatorów „New York Timesa" podczas przesłuchań stosowano metody zgodne z konwencjami genewskimi. Po dwóch miesiącach na kilka dni dano mu spokój. Gdy jednak na okręt przybyła świeża grupa agentów FBI, Somalijczykowi odczytano tzw. prawa Mirandy – prawo do adwokata i zachowania milczenia. Dwudziestokilkulatek zrzekł się ich i kontynuował współpracę ze śledczymi, którzy zaczęli przesłuchania od początku tak, aby mogli je wykorzystać przed cywilnym sądem.
Przed sądem w USA
W poniedziałek Warsame wylądował w USA, a we wtorek pierwszy raz pojawił się w cywilnym sądzie i oświadczył, że jest niewinny. Somalijczyk nie jest oskarżony o żaden atak. Jest jednak podejrzewany m.in. o materialne wspieranie w latach 2007 – 2011 bojowników z organizacji al Szabab oraz al Kaidy na Półwyspie Arabskim (AQAP).Według oświadczenia prokuratury na Manhattanie, FBI i nowojorskiej policji Somalijczykowi postawiono dziewięć zarzutów, m.in. „spiskowania, którego celem było nauczanie i demonstrowanie, jak robi się materiały wybuchowe, a także o posiadanie broni i ładunków wybuchowych oraz o inne przestępstwa".
– Przetrzymywanie w sekrecie więźnia przez dwa miesiące to kolejny dowód na to, jak wielka jest przepaść między rzeczywistością a retoryką Obamy, gdy chodzi o sposób traktowania więźniów i przestrzeganie praw człowieka – mówi „Rz" Matt Daloisio z organizacji Witness Against Torture. – Przed wyborami Obama obiecywał zamknięcie Guantanamo, zlikwidowanie tajnych więzień, przywrócenie rządów prawa i przejrzystości. Zamiast tego kontynuuje jednak najgorsze praktyki administracji Busha – dodaje Daloisio. Podkreśla też, że nie wiadomo, ilu jeszcze tajnych więźniów znajduje się na okrętach USA.