Korespondencja z Berlina
– Niemcy nie są państwem obliczalnym ani w polityce wewnętrznej, ani zagranicznej – twierdzi były kanclerz Helmut Kohl. W wywiadzie dla „Internationale Politik" nie pozostawił suchej nitki na rządzie Angeli Merkel, którą sam wylansował. Zastrzeżenia do po- lityki rządu w sprawie działań mających uratować euro zgłosił publicznie prezydent Christian Wulff. W szeregach CDU, partii Angeli Merkel, rośnie niezadowolenie nie tylko z kursu europejskiej polityki rządu. Mnożą się os- karżenia, że Merkel ciągnie partię na lewo, zapominając o jej konserwatywnych korzeniach, że ma niskie notowania i wprawdzie wygrała ostatnie wybory, ale z najgorszymi wynikami CDU w historii.
Po dwóch latach przerwy znowu znalazła się na pierwszym miejscu listy najbardziej wpływowych kobiet świata, ale jej pozycja w Niemczech szybko słabnie. Jeżeli wierzyć badaniom opinii publicznej, koalicja rządowa nie ma już od dawna poparcia większości społeczeństwa, a szefowa rządu przegrałaby z kretesem w bezpośrednim starciu wyborczym z przywódcą opozycji z SPD.
– Merkel jest w trudnym położeniu, ale nie ma w CDU nikogo, kto byłby w stanie ją zastąpić dokonując puczu – tłumaczy politolog Gerd Langguth. Nie sądzi, by rząd poległ w wyniku głosowania w Bundestagu pod koniec września, kiedy parlament ma udzielić zgody na realizację przez Niemcy porozumień stabilizacyjnych w strefie euro.
Kto zapłaci za Greków?
Jednak w CDU nie ma zgody na przeznaczanie kolejnych miliardów euro z pieniędzy podatników na ratowanie Grecji i innych zagrożonych państw. Na razie chodzi wyłącznie o gwarancje kredytowe, ale wiadomo, że wcześniej czy później trzeba będzie sięgnąć po realne miliardy.