Ferejdun Abbasi, szef Irańskiej Agencji Energii Atomowej, zasugerował, że może się zgodzić na wpuszczenie międzynarodowych inspektorów na okres pięciu lat, ale pod warunkiem, że ONZ zniesie sankcje wobec Iranu.
Zdaniem Shannona Kile'a, eksperta ds. Iranu ze Sztokholmskiego Instytutu Badań nad Pokojem, Zachód powinien poczekać, aż Iran doprecyzuje swoją najnowszą ofertę. – Na razie nie ma żadnych szczegółów, nie wiadomo przede wszystkim, o co chodzi: czy Iran wpuszcza bezwarunkowo inspektorów w zamian za zniesienie sankcji, czy też ONZ znosi sankcje w zamian za wpuszczenie inspektorów. Na pewno jednak jest to kolejny sygnał, że sankcje są coraz bardziej dokuczliwe dla władz w Teheranie.
To pierwsza taka oferta od dwóch lat. W październiku 2009 roku w Wiedniu wysłannicy Baracka Obamy podpisali z Irańczykami porozumienie, w którym Zachód zobowiązywał się dostarczać paliwo jądrowe do eksperymentalnego reaktora w Teheranie, a Iran w zamian miał zrezygnować z własnych badań nad wzbogacaniem uranu. Ajatollahowie jednak nigdy nie wywiązali się z tego układu – i już się nie wywiążą, bo uznali go za niebyły. Podobny los spotkał wszystkie wypracowywane wcześniej ustalenia dotyczące wpuszczenia inspektorów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) czy choćby przekazania im dokumentacji dotyczącej irańskiego programu jądrowego. Iran początkowo się zgadzał, a potem wszystko odwoływał.
Iran twierdzi, że jego program atomowy ma wyłącznie charakter cywilny, ale w te zapewnienia mało kto wierzy. Shannon Kile: – To zupełnie jasne, że niektórych działań reżimu – jak ukrywanie laboratoriów głęboko pod ziemią – nie da się wytłumaczyć koniecznością prowadzenia badań nad pozyskiwaniem paliwa do elektrowni jądrowych. Sam Ferejdun Abbasi też nie jest w tej kwestii poza wszelkimi podejrzeniami. ONZ twierdzi, że Abbasi, specjalista w dziedzinie izotopów, prowadził badania nad irańskimi pociskami balistycznymi. Dlatego w 2007 roku zamrożono jego zagraniczne konta. Rok temu Abbasi był celem nieudanego zamachu dokonanego przez nieznanych sprawców w Teheranie.
Iran jest sygnatariuszem traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej i zapewnia, że respektuje wszystkie swoje zobowiązania. Uważa jednak, że nie obliguje go to do zgody na wszystkie – jak to określa – wścibskie kontrole. Dziś kamery MAEA monitorują proces wzbogacania uranu tylko w kilku oficjalnych laboratoriach. Co dzieje się w tajnych – nie wiadomo.