Członkowie siatki „Avispa" (Osa), która liczyła w sumie około 40 agentów i współpracowników działających na południu Florydy, infiltrowali antycastrowskie organizacje. Podczas procesu, który toczył się w latach 2000 – 2001 przed sądem w Miami, Gonzálezowi zarzucono, że ma krew na rękach. Przekazywane przez niego do Hawany informacje o planach organizacji Hermanos al Rescate umożliwiły władzom zestrzelenie w 1996 roku przez kubański myśliwiec dwóch należących do grupy awionetek nad wodami Cieśniny Florydzkiej. Zginęły cztery osoby.
Hawana, która od początku zażarcie walczyła o uwolnienie agentów, przedstawiała pięciu jako „bojowników o wolność kubańskiego ludu", kontrolujących organizacje terrorystyczne radykalnych uchodźców, by zapobiec zamachom. Na Kubie do dziś są czczeni jako bohaterowie.
René González i zatrzymani razem z nim Gerardo Hernández, Antonio Guerrero, Ramón Labanino i Fernando González bronili się przed sądem, mówiąc, że uczestniczyli w słusznej misji: udaremniali jedynie nielegalne spiski przeciwko Fidelowi Castro i jego rządowi.
González, który został zwolniony w piątek trzy lata przed terminem za dobre sprawowanie, nie będzie deportowany na Kubę, jak nakazywałaby logika. Przez trzy najbliższe lata nadal będzie mieszkał wśród ludzi, których szpiegował, a co jakiś czas zgłaszał się na policję. Ma bowiem również obywatelstwo amerykańskie, urodził się w 1956 roku w Chicago, a na Kubę wyjechał z rodzicami w wieku pięciu lat, niedługo potem, jak wyspą zawładnęli bracia Castro.
Na Kubie mieszka teraz cała jego rodzina. Ojciec, żona, dwie córki i dalsi krewni. Ojciec i córki czekały na niego w piątek przed więzieniem federalnym w Marianna na Florydzie. Żonie wielokrotnie odmawiano amerykańskiej wizy, w efekcie nie widziała męża od 2000 roku. – Nigdy nie myślałam, że pozbawią mojego męża prawa do powrotu na Kubę – mówiła mediom żona uwolnionego szpiega Olga Salanueva.