Mueller nie znalazł żadnych dowodów na to, że kampania Trumpa lub ktoś z nią powiązany "spiskował lub koordynował plany" z Rosją, by wpłynąć na wybory w 2016 roku - podsumowuje Barr. Nie ma też dowodów na związek sztabu Trumpa z hakerskim atakiem na Partię Demokratyczną, w wyniku którego wykradziono maile Hillary Clinton.
Mueller nie ustalił, czy Donald Trump próbował utrudnić działanie wymiaru sprawiedliwość, ale przedstawił dowody na oba stanowiska, zaznaczając, że "w tym sprawozdaniu nie stwierdza się, że prezydent popełnił przestępstwo, ale również nie uniewinnia się go". Prokurator Barr i jego zastępca Rod Rosenstein stwierdzili, że ustalenia Muellera są "niewystarczające", by udowodnić, że Trump utrudniał działanie wymiaru sprawiedliwości.
Tuż po przekazaniu raportu przez Muellera do Departamentu Sprawiedliwości w mediach społecznościowych huczało od apeli, aby upublicznić cały raport, a dołączyli do nich liderzy Partii Demokratycznej. „Kongres potrzebuje całego raportu i całej dodatkowej dokumentacji, tak aby komisje kongresowe mogły kontynuować swoją niezależną pracę, w tym zaadresować wszystkie kwestie wynikające z raportu Muellera" – oznajmili we wspólnym oświadczeniu przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi i sen. Chuck Schumer. „Amerykanie zasługują na to, żeby znać całą prawdę" – dodała Pelosi.
Trumo chce opublikowania raportu
Według sondaży dziewięciu na dziesięciu Amerykanów chce, aby raport Muellera został opublikowany w całości. Sam Trump stwierdził jeszcze w ubiegłą środę, że nie ma nic przeciwko temu.
Donald Trump i jego otoczenie podobno z ulgą przyjęli wiadomość o zakończeniu śledztwa. Fakt, że Mueller nie przedstawił nowych aktów oskarżenia oraz nie oskarżył żadnego obywatela amerykańskiego o udział w spisku między sztabem Trumpa oraz Rosją, dodał otuchy zwolennikom Trumpa, którzy szybko zinterpretowali doniesienia jako wskazujące na to, że raport nie zaszkodzi prezydentowi.