W 69. rocznicę powstania Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) obchodzoną 14 października Wyższy Sąd Administracyjny w Kijowie postawił kropkę nad „i" w sprawie Stepana Bandery i Romana Szuchewycza. Ich zwolennicy nie będą mogli zaskarżyć w Sądzie Najwyższym wyroków, na podstawie których przywódca Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów oraz dowódca UPA stracili tytuły bohaterów Ukrainy. Były prezydent Wiktor Juszczenko podpisał dekrety w tej sprawie w styczniu 2010 roku i październiku 2007 roku. Jego decyzje podważył sąd w Doniecku.
W Polsce UPA oceniana jest jednoznacznie, bo to upowcy w 1943 roku i później wymordowali ponad sto tysięcy Polaków na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Ale dla bardzo wielu Ukraińców, zwłaszcza z zachodu kraju, UPA to partyzanci walczący o niepodległość z Sowietami.
Dla zwolenników OUN-UPA Bandera i Szuchewycz są nadal bohaterami Ukrainy. W piątek oddali im hołd, maszerując ulicami Kijowa i innych miast na zachodzie kraju. We Lwowie kombatanci UPA otrzymali od lokalnych władz odznaczenia i nagrody.
– Jest was coraz mniej. Z 67 tysięcy osób zostało niecałe trzy tysiące. Kontynuujcie bohaterską walkę – wzywał byłych żołnierzy Petro Franko, szef lwowskiego Stowarzyszenia Więźniów Politycznych i Represjonowanych.W Kijowie setka nacjonalistów przeszła pod Administrację Prezydenta z żądaniem ustanowienia oficjalnego święta UPA, uznania Bandery i Szuchewycza za bohaterów Ukrainy, a także postawienia im pomników. Na jednym ze skwerów ustawili symboliczne popiersie hetmana Mazepy.
Porządku pilnowało kilka tysięcy milicjantów. MSW zawsze wzmacnia środki bezpieczeństwa w tym dniu, przygotowując się do tradycyjnych przepychanek pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami UPA. Działacze nacjonalistycznej partii Swoboda twierdzili, że milicja zatrzymywała autobusy z ich aktywistami, jadącymi z zachodnich obwodów na Marsz Chwały do Kijowa.