Na Rosena Plewneliewa – kandydata rządzącej centroprawicowej partii GERB – gotowych było głosować nawet 39 proc. wyborców. Kandydata socjalistów, byłego szef MSZ Iwalia Kalfina, popierało 25 proc.
– To test przed wyborami parlamentarnymi. Jeśli wygra Plewneliew, Bułgaria zdecydowanie bardziej otworzy się na Unię Europejską. Dotychczasowemu prezydentowi Georgiemu Pyrwanowowi znacznie bliżej było do Moskwy. Podczas swojej pierwszej kadencji aż osiem razy spotykał się z Władimirem Putinem – mówi „Rz" Rusłan Stefanow, politolog z bułgarskiego Centrum Studiów nad Demokracją. Plewneliew mógłby poprawić wizerunek Bułgarii, która dziś uważana jest za najbardziej skorumpowany i najbiedniejszy kraj UE. – Wiem, co zrobić, by Bułgaria stała się szanowanym członkiem UE – powiedział wczoraj, oddając głos.
Plewneliew jest inżynierem i biznesmenem. Ostatnio przez dwa lata był bardzo aktywnym i popularnym ministrem rozwoju regionalnego, lubianym przez Bułgarów choćby za to, że przyspieszył budowę autostrad.
Wypłynął dzięki niemieckiej firmie budowlanej Lindner, do której trafił w latach 90., gdy wyjechał do Niemiec za chlebem.
– Gdy spałem w niemieckich parkach, nigdy nie przypuszczałem, że pewnego dnia będę uczestniczył w budowie Reichstagu i siedziby kanclerza Niemiec ani że dostanę propozycję niemieckiego obywatelstwa – wspomina.