- Niech się pani nie dziwi. Idzie zima – mówi jeden z polskich żołnierzy, który przyjechał odebrać nas z lotniska.
Jest wielkie. Na płycie stoją dziesiątki samolotów - najwięcej amerykańskich Herculesów i Globmasterów. To właśnie z Bagram, największej bazy logistycznej sił koalicyjnych ISAF, są przerzucani ludzie i sprzęt wojskowy do wszystkich prowincji w całym Afganistanie.
Wskakujemy do wojskowych samochodów. - Dokąd jedziemy? – pytam.
- Do polskiej bazy przerzutowej – odpowiada żołnierz. - Potem polecicie do Ghazni (stolica prowincji, którą kontrolują polscy żołnierze).
Okazuje się jednak, że nie wiadomo, ile dni potrwa nasze czekanie. - Przy takiej pogodzie śmigłowce i samoloty rzadko latają – wyjaśnia mi Beata. Jest pielęgniarką, leciała z nami Rusłanem z Polski. W Afganistanie będzie pracować już piaty raz. Wita się z żołnierzami jak z serdecznymi przyjaciółmi.