Niewiele jest na świecie krajów tak wrogo do siebie nastawionych jak Iran i Izrael. Prezydent Mahmud Ahmadineżad wzywa do wymazania państwa żydowskiego z mapy świata i twierdzi, że Holokaust był mitem. Premier Benjamin Netanjahu uważa Teheran za "kraj islamskich szaleńców" i grozi, że jeżeli Irańczycy nie zrezygnują ze swoich atomowych dokona w tym kraju militarnej interwencji.
Sytuacja ta sprawia, że wydana właśnie książka "Lion's Shadow" (Cień Lwa) Fariborza Mokhtariego wprowadziła w zakłopotanie zarówno Izraelczyków, jak i Irańczyków. Opowiada ona o Abdolu-Hosseinie Sardarim, członku królewskiej dynastii Kadżarów, która rządziła Iranem do 1925 roku, i perskim konsulu w Paryżu w czasie II wojny światowej.
Gdy w 1940 roku północna część Francji znalazła się pod niemiecką okupacją, mieszkająca na terenie tego kraju społeczność irańskich Żydów znalazła się w dramatycznej sytuacji. Ludzie ci stali się celem brutalnych prześladowań okupanta, tropiono ich i zamykano w obozach koncentracyjnych. Właśnie wtedy do akcji wkroczył Sardari.
Ponieważ Niemcy miały znakomite relacje handlowe z Iranem, narodowo-socjalistyczna propaganda ogłosiła, że Persowie są czystymi rasowo azjatyckimi aryjczykami. Na dodatek spokrewnionymi z Germanami. Właśnie na to powołał się Sardari. Przekonał on Niemców, że irańscy Żydzi tak naprawdę nie mają nic wspólnego ze znienawidzonymi przez Hitlera Żydami europejskimi.
Według niego w 538 roku przed Chrystusem perski imperator Cyrus wyzwolił Żydów z Babilonu i wszyscy oni wrócili do domu. Niewielka grupka Persów przeszła zaś na judaizm, założyła odrębną sektę i kontynuowała żydowskie tradycje. Ich potomkowie Dżuguci — nazwa prawdopodobnie wymyślona przez Sardariego — choć nazywani są irańskimi Żydami, tak naprawdę byli więc Aryjczykami.