Jako minister odpowiedzialny za rozpędzenie pokojowej demonstracji opozycji po wyborach prezydenckich w grudniu 2010 roku oraz aresztowanie i brutalne potraktowanie setek opozycjonistów Anatol Kuleszou został objęty zakazem wjazdu na tren Unii Europejskiej. Mimo to białoruski minister odwiedził w zeszłym tygodniu Francję na zaproszenie mającego siedzibę w Lyonie Interpolu. W tym samym czasie znany z udziału w głośnych procesach (między innymi przeciwko chilijskiemu dyktatorowi generałowi Augusto Pinochetowi) francuski adwokat Wiliam Bourdon na zlecenie brytyjskiej spółki adwokackiej McCue and Partners i z upoważnienia białoruskich obywateli przebywających na emigracji oskarżył Kuleszoua w paryskim sądzie o stosowanie tortur wobec oponentów prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Zdaniem Bourdona podpisana przez Francję konwencja o przeciwdziałaniu torturom obliguje ten kraj do aresztowania każdego przebywającego na jego terytorium podejrzanego o popełnienie tej zbrodni. Francuski mecenas podkreślał, że otrzymane od brytyjskich kolegów dowody winy Kuleszoua są „przekonujące i doskonale udokumentowane". Sąd paryski nie podjął jednak decyzji o aresztowaniu Kuleszoua, gdyż ten przybył do Lyonu z paszportem dyplomatycznym. Bourdon skrytykował francuskie władze za uznanie wyższości zapisów konwencji wiedeńskiej o nietykalności dyplomatycznej nad konwencją o przeciwdziałaniu torturom.

Zdaniem przebywającego na uchodźstwie w Londynie szefa Białoruskiego Wolnego Teatru Nikołaja Chalezina, wysyłając Kuleszoua do Francji, Mińsk chciał przetestować skuteczność europejskich sankcji wizowych. Uważa on jednak, że mimo nieudanej próby aresztowania ministra  łukaszenkowscy dygnitarze nie mogą czuć się w Europie bezpiecznie. „Paradoksalnie tak się składa, że obecnie, w celu wzmocnienia presji na reżim, trzeba by zawiesić zakaz wjazdu dla białoruskich urzędników do Unii Europejskiej" – napisał Chalezin w swoim blogu. Sugerował, że wtedy nie zawsze korzystaliby z immunitetu dyplomatycznego i łatwiej byłoby ich ścigać. Chalezin podkreśla, że przygotowana przez brytyjskich prawników teczka z dowodami winy wystarczy do wszczęcia postępowania karnego w różnych krajach wobec ponad 100 osób z otoczenia Aleksandra Łukaszenki.

– Władze białoruskie dostosowały się do sankcji wizowych – przyznaje w rozmowie z „Rz" białoruski politolog Aleksander Kłaskouski. Nie jest jednak przekonany o skuteczności pomysłu Chalezina. Najbardziej bolesne dla reżimu byłyby, zdaniem eksperta, sankcje handlowe. – Europa nie jest jednak na nie gotowa, gdyż takimi sankcjami nie są zainteresowani europejscy przedsiębiorcy – podkreśla Kłaskouski. Na dodatek ubiegły, kryzysowy dla gospodarki białoruskiej, rok dowiódł jego zdaniem, że „w przypadku nadmiernej presji Łukaszenko jest gotów rzucić Białoruś w objęcia Rosji".

Korespondencja z Grodna