Propozycję polegającą na zniesieniu zakazu podróżowania do Unii Europejskiej dla 25 osób z listy, objętych zakazem wjazdu do UE ludzi z otoczenia białoruskiego dyktatora, przedstawiła wczoraj europarlamentarzystom szefowa biura „O demokratyczną Białoruś" Wolha Stużynska.
Przebywająca na emigracji w Brukseli białoruska działaczka demokratyczna zapewnia, że inicjatywa złagodzenia sankcji wobec reżimu Łukaszenki nie pochodzi tylko od niej, lecz wyraża wolę części białoruskiej opozycji. Stużynska nie chce zdradzić nazwisk białoruskich opozycjonistów, którzy stoją za inicjatywą. Zapewnia jednak, że sankcje wizowe nie powinny dotyczyć na przykład rektorów białoruskich wyższych uczelni (trafili na czarną listę UE za relegowanie ze studiów młodzieży o opozycyjnych poglądach).
Jej zdaniem niepotrzebnie sankcjami są objęci także białoruscy biznesmeni, w tym szef handlującej bronią spółki Biełtiecheksport Władimir Pieftijew, nazywany „portfelem Łukaszenki".
Właśnie nazwisko Pieftijewa na liście Stużynskiej zdradza, zdaniem białoruskiej opozycji, rzeczywistego zleceniodawcę kontrowersyjnej inicjatywy biura „O demokratyczną Białoruś" zarejestrowanego przez białoruskich emigrantów politycznych w Brukseli i reprezentującego w strukturach unijnych białoruską opozycję.
– Dwadzieścia cztery nazwiska na liście Stużynskiej są tylko przykrywką dla tego jednego, z powodu którego całe to zamieszanie – twierdzi przebywający na uchodźstwie w Londynie twórca Białoruskiego Wolnego Teatru Nikołaj Chalezin.