Wojna z Iranem coraz bliżej. Na razie tylko w słowach

O scenariuszach nadciągającej wojny Izraela z Iranem dyskutują już wszyscy - od Rijadu przez Brukselę i Watykan po Waszyngton. Czy konflikt jest już nieunikniony?

Publikacja: 20.02.2012 14:21

Wojna z Iranem coraz bliżej. Na razie tylko w słowach

Foto: ROL

Nie, nie jest. Wiele z buńczucznych wypowiedzi, przeważnie anonimowych, w mediach to tylko rytualne dyplomatyczne straszenie. Iran straszy świat co chwila twierdząc, że jest na skraju jakiegoś bliżej niesprecyzowanego przełomu w swym programie nuklearnym.

Niedomówienia Teheranu jedynie zwiększają chaos, czym poprawiają pozycję przetargową Iranu. Z drugiej strony doniesienia mediów o tym, jakoby Izrael podjął już decyzję o zbombardowaniu Iranu (od kilku lat regularnie, co kilka miesięcy, media podają nawet kolejne daty ataku) to forma nacisku na Iran. Im bardziej Teheran jest przekonany, że atak jest nieunikniony, tym chętniej może się zgodzić na ustępstwa w negocjacjach nuklearnych z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej i Unią Europejską.

Temu samemu służą też oficjalnie twierdzenia rozmaitych rzeczników, że "wszystkie opcje są możliwe". W świecie dyplomacji oznacza to niewiele. Żaden dyplomata nie powie publicznie, że wyklucza jakąś formę nacisku, bo ogranicza sobie w ten sposób pole manewru. Stąd też takich wypowiedzi nie należy interpretować inaczej jak tylko pewien dyplomatyczny rytuał.

Informacje o tym, jak armia izraelska szykuje się do powietrznej inwazji na Iran, są oczywiście prawdziwe. Wojskowi nie są od podejmowania decyzji o tym, czy i kogo należy atakować. Ta decyzja należy do polityków. Wojskowi muszą być gotowi na ewentualność, że politycy decyzję o wojnie podejmą - plan zbombardowania irańskich instalacji nuklearny rzeczywiście jest od lat gotowy i z pewnością jest stale ćwiczony i modyfikowany. Ale to nie oznacza, że wojna na pewno będzie.

Coraz częściej o potrzebie uderzenia na Iran mówią jednak właśnie politycy. Brytyjski szef dyplomacji William Hague powiedział dziś BBC, że atak na Iran "nie byłby czymś mądrym". Podczas niedawnego przesłuchania szefa amerykańskich służb wywiadowczych na Kapitolu Lindsey Graham, jeden z wpływowych republikańskich senatorów powiedział, że opcja dyplomatyczna się wyczerpuje, a opcja militarna wobec Iranu może być jedyną realną. Znany i szanowany publicysta "Washington Post" twierdzi, że sekretarz obrony Leon Panetta jest przekonany, iż Izrael zaatakuje Iran tej wiosny. Panetta nie prostuje tych słów i nikt w Waszyngtonie nie ma wątpliwości, że Penetta rzeczywiście tak uważa.

Z militarnego punktu widzenia naloty na Iran będą przedsięwzięciem niezwykle skomplikowanym. - Bardzo trudna operacja, nie da się jej porównać z nalotem na syryjski reaktor nuklearny w 2007 roku - mówi cytowany przez New York Times były szef wywiadu lotnictwa USA gen. David Deptula.

Zdaniem Deptuly, i nie tylko jego, szanse powodzenia takiego ataku są niewielkie. Irańczycy mają nowoczesne systemy obrony przeciwlotniczej, korzystają też ze wsparcia wojskowych specjalistów z Rosji i Chin. Irańczycy mają nowe rakiety BM-25 zbudowane na bazie starych radzieckich rakiet międzykontynentalnych. Dyrektor amerykańskiego wywiadu wojskowego DIA powiedział ostatnio członkom komisji obrony Senatu USA, że rakiety te wkrótce trafią do służby i będą mogły uderzyć w każdy cel na Bliskim Wschodzie i w Europie Wschodniej.

Irańskie instalacje nuklearne są rozproszone po kraju, wiele z nich schowanych jest głęboko pod wieloma metrami ziemi i skał. Na liście celów ewentualnego izraelskiego nalotu znalazły by się na pewno ośrodki badawcze w Natanz, Fordo, Araku i Isfahan. O tych czterech ośrodkach wiemy, że tworzą podstawę irańskiego programu nuklearnego. Irańczycy na pewno mają jeszcze tajne ośrodki. I Izrael na pewno o nich wie? Czy wierzy, że może je zniszczyć?

Izraelczycy potrzebowaliby do tego potężnych bomb, których prawdopodobnie nie mają. Prawdopodobnie, bo na temat izraelskiego arsenału wiadomo niewiele. Izraelczykom brakuje też samolotów cystern, które byłyby potrzebne do zatankowania samolotów w powietrzu.

Izraelskie bombowce musiałyby przelecieć 1,5 tys. km w jedną stronę. Musiałyby gdzieś zatankować, potrzebowałyby ochrony z powietrza, wsparcia logistycznego. Bez pomocy Amerykanów - a na tą się nie zanosi, przynajmniej nie przed jesiennymi wyborami prezydenckimi w USA - zmasowane naloty na Iran w wykonaniu izraelskiego lotnictwa są możliwe, ale ich powodzenie graniczyłoby z cudem. - Jest tylko jedno supermocarstwo na świecie, które jest w stanie poprowadzić tak skomplikowaną kampanię powietrzną - uważa gen. Deptula. - Izrael jest dobry w uderzeniach chirurgicznych, ale tutaj to nie wystarczy.

Szef sztabu generalnego armii USA gen. Martin Dempsey w wywiadzie dla CNN: - Izrael może zaatakować Iran i opóźnić irański program nuklearny o kilka lat, ale pewne irańskie obiekty są dla niego nieosiągalne:

Czy Izrael podjął już decyzję o zaatakowaniu Iranu? Nie wiemy. Jest pewne, że izraelscy politycy taką opcję rozważają - stąd też nieustanne wizyty wysokich rangą wojskowych i oficerów służb specjalnych z USA i Europy w Jerozolimie. Ostatnio był tam np. doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego.

Wiemy, że premier Izraela Benjamin Netanjahu publicznie mówi, że opcja militarna może być jedyną, która powstrzyma Iran przed budową bomby atomowej. Kilka dni temu podczas wizyty na Cyprze Netanjahu mówił tak: - Iran jest najbardziej nieodpowiedzialnym krajem na świecie, a sankcje przeciwko niemu nie działają. Irańskie władze łamią każdą rezolucję i nie mają żadnego szacunku dla norm międzynarodowych.

Czy jest to przygotowanie do inwazji na Iran? Być może. Być może izraelski rząd naciska w ten sposób na UE, USA i ONZ, by rozszerzały sankcje polityczne i ekonomiczne przeciwko Iranowi (co się z resztą dzieje).

W samym Izraelu zdania na temat inwazji są podzielone. Obecni dowódcy nie zabierają oczywiście głosu w tej sprawie, ale zaskakująco szczerze mówią o konskwencjach ataku byli dowódcy. W Izraelu tak otwarte wypowiedzi nawet emerytowanych generałów to wielka rzadkość i oznaka głębokich podziałów.

Były szef sztabu generalnego izraelskiej armii gen. Amnon Lipkin-Shahak powiedział brytyjskiej gazecie Independent, że "niemal całe zwierzchnictwo sił zbrojnych obawia się konsekwencji takiego ataku i uważa inwazję za przedwczesną". Według Lipkina-Shahaka to premier dąży do wojny, a generalicja się jej sprzeciwia, obawiając się m.in. że izraelski atak znacznie wzmocni pozycję Iranu w regionie. - Nawet gdybyśmy mieli stuprocentowo pewne dane wywiadowcze i znali każdy irański obiekt nuklearny, to i tak nie damy rady ich zniszczyć - uważa Lipkin-Shahak. - Nie możemy lekceważyć inteligencji Irańczyków.

Meir Dagan, były dyrektor Mossadu, ostrzega przed kolejnymi niepożądanymi skutkami wojny z Iranem. Dagan powiedział izraelskim mediom to, co w USA i w Europie mówią niezależni eksperci - zaatakowany Iran użyje swych wieloletnich pośredników w wojnie z Izraelem. W razie inwazji Jerozolima musi być przygotowana na wybuch aż dwóch konfliktów wzdłuż własnej granicy - z Hezbollahem w Libanie i Hamasem w Strefie Gazy.

Dagan ma oczywiście rację - Iran niemal na pewno nakaże obu grupom zaatakowanie Izraela. Czy izraelska armia jest przygotowana na prowadzenie równocześnie trzech kampanii militarnych? Z jednoczesnym utrzymywaniem wszystkich swych przedstawicielstw dyplomatycznych gospodarczych w stanie najwyższego pogotowia w związku z możliwością ataków terrorystycznych?

Klucz do odpowiedzi na pytanie o to, czy wojna Izraela z Iranem jest nieunikniona, leży w umiejętnościach dyplomatów. Turcja bardzo zdecydowanie zaangażowała się w ratowanie negocjacji z Iranem - stąd właśnie ten kraj będzie miejscem ich najnowszej rundy. Amerykański prezydent zrobi wszystko, by do wojny nie doszło - ani przed wyborami, ani po nich. Ameryka nie jest po prostu gotowa na kolejną wojnę.

Czy irańscy ajatollahowie przestraszyli się, że arabska wiosna ludów obali i ich? Nieuchronny, zdaniem wielu, upadek reżimu syryjskiego pozbawi Iran ważnego sojusznika i być może popchnie Teheran w stronę kompromisu.

Nie, nie jest. Wiele z buńczucznych wypowiedzi, przeważnie anonimowych, w mediach to tylko rytualne dyplomatyczne straszenie. Iran straszy świat co chwila twierdząc, że jest na skraju jakiegoś bliżej niesprecyzowanego przełomu w swym programie nuklearnym.

Niedomówienia Teheranu jedynie zwiększają chaos, czym poprawiają pozycję przetargową Iranu. Z drugiej strony doniesienia mediów o tym, jakoby Izrael podjął już decyzję o zbombardowaniu Iranu (od kilku lat regularnie, co kilka miesięcy, media podają nawet kolejne daty ataku) to forma nacisku na Iran. Im bardziej Teheran jest przekonany, że atak jest nieunikniony, tym chętniej może się zgodzić na ustępstwa w negocjacjach nuklearnych z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej i Unią Europejską.

Pozostało 91% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019