Korespondencja z Rzymu
Berlusconi i jego prawnicy jeszcze w piątek twierdzili, że wszystko jest ukartowane, a sąd de facto już dawno wydał wyrok skazujący. Skarżyli się, że sędziowie odrzucili wszystkie wnioski obrony i zrezygnowali z przesłuchania świadków. Były premier w sobotnim wydaniu „Il Giornale", dziennika wydawanego przez jego brata Paolo, na bitych dwóch stronach przekonywał o swojej niewinności i stronniczości sądu.
Oczekiwanie na wyrok
Wszystkie włoskie media spodziewały się wyroku skazującego, zwłaszcza że mediolański sąd, co się we Włoszech nie zdarza, nad sprawą Berlusconiego pracował również w weekendy. Tymczasem niespodziewanie sąd sprawę umorzył, choć dwa tygodnie temu wniosek o przedawnienie odrzucił.
W 2004 r. adwokat i biznesmen David Mills, pracujący również dla medialnego koncernu Berlusconich Fininvest, w liście do swego doradcy podatkowego wyjaśnił, że otrzymał 600 tys. dolarów od Berlusconiego, bo pomógł mu wyjść z wielkich tarapatów. Brytyjczycy przekazali te wyjaśnienia włoskim kolegom.
Włoska prokuratura przesłuchała Millsa, który przyznał, że krył Berlusconiego, składając zeznania przed sądem w Mediolanie w 1997 i 1998 r. w procesach dotyczących specjalnego funduszu łapówkowego Fininvest w rajach podatkowych. Pięć miesięcy później Mills wszystko odwołał. W 2007 r. ruszył proces, ale już rok później postępowanie przeciw Berlusconiemu jako premierowi zawieszono. Mills został skazany w 2009 r. na 4,5 roku więzienia, ale rok później sąd kasacyjny uznał sprawę za przedawnioną. W międzyczasie (2009 r.) Trybunał Konstytucyjny odrzucił ustawę, która zawiesiła postępowanie przeciw premierowi. Ruszył więc proces zakończony ostatniej soboty.