Kanclerz Angelę Merkel czeka poważny sprawdzian w obu izbach niemieckiego parlamentu. Tym razem przy okazji ratyfikacji unijnego paktu fiskalnego. Nie wystarczy już zwykła większość głosów, lecz kwalifikowana. – Zgodnie z konstytucją konieczne będzie uzyskanie dwu trzecich głosów – potwierdziła w sobotę przedstawicielka resortu finansów. Taką większością koalicja rządowa nie dysponuje.

Nowe komplikacje, z jakimi ma do czynienia kanclerz Merkel, są wynikiem ubiegłorocznej decyzji Trybunału Konstytucyjnego. Uznał on, iż przekazanie kompetencji w sprawach budżetowych do Brukseli wymaga zgody obu izb parlamentu w formie dwu trzecich głosów. Okazuje się, że pakt fiskalny regulujący m.in. dopuszczalną granicę deficytu budżetowego jest równoznaczny z przekazaniem na poziom UE części suwerennych uprawnień parlamentu w kwestiach budżetowych. Zgodnie z paktem przekroczenie określonych parametrów upoważnia pozostałych partnerów paktu do złożenia skargi w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości. To dowód, że niemiecki budżet podlega kontroli zewnętrznej.

W rzeczy samej Angela Merkel mogłaby pokusić się o pominięcie parlamentu, doprowadzając do referendum w tej sprawie. To wyjście ostateczne. Liczy, że uzyska wymagane dwie trzecie głosów w obu izbach. – SPD i Zieloni zamierzają jednak wystawić pani kanclerz rachunek za swe poparcie – podkreślają niemieckie media.