Po serii klęsk, które niemal doszczętnie zmiotły lewicę z europejskiej sceny politycznej, socjaliści i socjaldemokraci liczą, że fortuna się znowu do nich uśmiechnie. Nadzieją na odwrócenie negatywnego trendu mogłoby być zwycięstwo kandydata socjalistów Francois Hollande'a w drugiej turze wyborów prezydenckich we Francji. – Pierwsza tura pokazała, że większość wyborców chce rządów lewicy, i tak się dzieje też w innych krajach – cieszył się przywódca rosyjskich komunistów Giennadij Ziuganow.
Bunt przeciw cięciom
Społeczeństwa w Europie wyraźniej buntują się przeciwko polityce cięć, bo na razie nie widać, aby przynosiła pozytywne efekty. Dotychczasowe reformy w Hiszpanii, Portugalii i we Włoszech nie zmniejszyły bezrobocia, a wzrost gospodarczy w tych krajach wciąż utrzymuje się na minusie. Eksperci obawiają się, że i w Wielkiej Brytanii jest znowu recesja, ma się to potwierdzić w środę.
– Wizja Hollande'a, który ma pomysł na stymulowanie gospodarki poprzez tworzenie nowych miejsc pracy, wydaje się wielu wyborcom atrakcyjna. Jeśli zostanie nowym prezydentem Francji, może zmusić Niemcy do złagodzenia unijnej polityki reform opartej na cięciach. Zresztą w Niemczech już widać, że zapał do kontynuowania polityki cięć słabnie. Niemiecka gospodarka oparta na eksporcie potrzebuje wzrostu gospodarczego w innych krajach – mówi „Rz" grecki politolog Theofanis Eksadaktylos.
Zabrać bogatym
Hollande nie tylko nie zamierza oszczędzać, ale też zapowiada zwiększenie wydatków o 20 miliardów euro w ciągu kilku lat. Pieniądze te miałyby posłużyć do stworzenia m.in. 150 tysięcy miejsc pracy dla młodych, a także 60 tysięcy etatów w edukacji. Większe wydatki miałyby zostać zrównoważone podniesieniem podatków. Więcej do budżetu musieliby wpłacać najbogatsi Francuzi. Hollande chce także podatku od transakcji finansowych oraz większej daniny od dochodów bankowych.
Podobnymi obietnicami sięgania do kieszeni najbogatszych przekonał do siebie wyborców lewicowy populista Robert Fico, który poprowadził partię Smer SD do zwycięstwa w marcowych wyborach na Słowacji. Jedną z głównych zmian ma być odwrót od liberalnych reform wprowadzonych w poprzedniej dekadzie przez rząd Mikulaša Dziurindy. Zlikwidowany zostanie m.in. podatek liniowy. Osoby lepiej zarabiające – zamiast 19 proc. jak dotychczas – zapłacą 25 proc. podatku. Wzrośnie też podatek od firm. Najnowsze sondaże wskazują, że aż 70 proc. obywateli cieszy taka polityka. Ale eksperci są zgodni, że odwoływanie się do populistycznych haseł nie gwarantuje lewicy sukcesu.