Harry Ostrer jest profesorem w Albert Einstein College of Medicine w Nowym Jorku. Jego nowa książka „Legacy: A Genetic History of the Jewish People" („Spuścizna: genetyczna historia Żydów") wywołała zażartą dyskusję w środowiskach żydowskich w diasporze i w Izraelu. Jak napisał dziennik „Haarec", amerykański naukowiec „wsadził kij w mrowisko".
Stwierdził on bowiem, że istnieją „biologiczne podstawy żydowskości" i konkretne „żydowskie geny". Mają je zarówno Żydzi z Europy (Aszkenazyjczycy) oraz Żydzi z Bliskiego Wschodu (Sefardyjczycy). Co świadczy, że są ze sobą blisko spokrewnieni. Według wyliczeń Ostrera 80 proc. żydowskich mężczyzn i 50 proc. kobiet ma kod genetyczny świadczący o tym, że wywodzą się z Bliskiego Wschodu.
Reszta dostała się do żydowskiej puli genetycznej poprzez konwersję na judaizm, mieszane małżeństwa itp. Według Ostrera Żydzi mimo wieków życia w rozproszeniu byli w stanie zachować taką „czystość genetyczną" dlatego, że ich społeczności były niezwykle homogeniczne. Szczególnie Żydzi aszkenazyjscy niechętnie mieszali się ze swoimi chrześcijańskimi sąsiadami w Polsce czy na Węgrzech.
80 proc. żydowskich mężczyzn ma wywodzić się z Bliskiego Wschodu
Miało to również swoje negatywne efekty uboczne – skutkiem dużej ilości związków między bliskim krewnymi jest większa podatność dzisiejszych Żydów na wiele chorób. Jednocześnie mają oni średnio znacznie wyższe IQ niż reszta społeczeństwa. Na przykład w USA Żydzi stanowią niespełna 3 procent populacji, a od 1950 roku dostali 25 proc. przyznanych amerykańskim naukowcom Nobli. Stanowią 20 proc. najwyższej kadry kierowniczej oraz 22 proc. studentów z najlepszymi ocenami.