175 lat temu, 20 czerwca 1837 roku, 18-letnia Wiktoria wstąpiła na tron Wielkiej Brytanii. Tekst z archiwum dodatku "Rzecz o książkach"
Jej biografia skreślona sprawnym piórem Mariusza Misztala pozwala wyjść poza stereotypy. Szkoda więc, że zabrakło w książce reprodukcji uroczego, niemal zmysłowego portretu autorstwa Winterhaltera, przedstawiającego w nieoficjalnej pozie i bez królewskich szat młodą Wiktorię w pierwszych latach małżeństwa z księciem Albertem. Był to „sekretny portret”, dar dla męża. Mariusz Misztal pisze, że ten niemiecki książę, surowy i pryncypialny, bardziej niż Wiktoria wpłynął na ukształtowanie się pojęcia wiktorianizmu oznaczającego rygoryzm moralny, stosowne zachowanie, poczucie obowiązku, oszczędność, akceptację ciężkiej pracy.
Ale wiktorianizm to także traktowanie seksu jako tabu, rygorystyczna postawa wobec ciała i seksualności, cenzura obyczajowa.
Tymczasem Wiktoria i Albert wprowadzili odrobinę zamieszania w swym pośmiertnym wizerunku archetypowej wiktoriańskiej pruderyjności poprzez niepohamowane zamiłowanie do obrazów i rzeźb przedstawiających piękno nagiego ciała. Obdarowywali się takimi dziełami. Dziś przyjmuje się, jak pisze biograf, że mieli satysfakcjonujące życie seksualne, łączyła ich fizyczna namiętność. Po śmierci Alberta Wiktoria wspominała „przytulania i uściski” oraz gorące noce z mężem. Niestety, ich rezultatem były ciąże, którymi się brzydziła, podobnie jak karmieniem piersią. Były to dla niej przejawy zwierzęcej natury, przynoszące upokorzenie. To właśnie Wiktoria zgodziła się na to, by podano jej chloroform podczas porodu, co usankcjonowało stosowanie znieczuleń wbrew przyjętemu wówczas przekonaniu, że cierpienia kobiet przy wydawaniu na świat dzieci są czymś naturalnym.
W liście do córki z dezaprobatą pisała, że kobiety rodzą się dla przyjemności i rozrywki mężczyzn. Zachwyciłaby tym współczesne feministki, gdyby nie to, że uważała, iż kobiety stoją intelektualnie niżej niż mężczyźni, potrzebują ich opieki i powinny być im posłuszne. Albertowi zawdzięczała wiele. Starał się rozwijać jej zdolności artystyczne, był przewodnikiem po świecie sztuki, muzyki i literatury. Pomagał w wypełnianiu obowiązków królewskich – przeglądał dokumenty i komentował je, redagował jej listy do ministrów, towarzyszył jej w nieoficjalnych spotkaniach z premierem, a także z członkami gabinetu. Toteż gdy zmarł, pogrążyła się w ciężkiej żałobie, na parę lat zniknęła z życia publicznego i aż do śmieci nosiła czarne stroje.