Korespondencja z Rzymu
Włoski Sewnat po pół roku debat zezwolił na aresztowanie senatora, który ukradł z kasy partii Margherita co najmniej 26 mln euro. Pod pręgierzem opinii publicznej znalazł się również system finansowania partii politycznych z budżetu.
Senator Luigi Lusi (50 l.) od dziesięciu lat – do stycznia tego roku, gdy kradzież wyszła na jaw – był skarbnikiem partii Margherita (Margerytka) skupiającej lewicowych katolików. Jej szefem był Francesco Rutelli, kandydat lewicy na premiera w wyborach z 2001 r., wygranych przez Silvio Berlusconiego. Do Margherity należała również obecna sekretarz generalna największej lewicowej Partii Demokratycznej (PD) Rosy Bindi.
Statystycznie senator kradł ponad 2,5 mln euro rocznie. Nikt nie potrafi zrozumieć, jakim sposobem przez dziesięć lat przedstawiane przez Lusiego doroczne bilanse podpisywali rewizorzy. Tym bardziej że można było wyczytać z nich wiele, w tym podejrzane zamiłowanie Lusiego do podróży. Np. w 2007 r. senator wraz z małżonką napodróżowali się po świecie za pół miliona euro. W ubiegłym tylko za ćwierć miliona, ale za to z Rzymu do Londynu polecieli awionetką za 15 tys. euro. Część sprzeniewierzonych 26 milionów euro (choć mówi się nawet o 50 milionach, a śledztwo trwa) Lusi wytransferował do Kanady, skąd pochodzi jego żona, inwestując m.in. w liczne nieruchomości.
Włosi nie potrafią zrozumieć, jakim sposobem Lusi skradł ostatni milion w ubiegłym roku ze skarbca partii, która rozwiązała się już pięć lat temu. Wówczas Margherita weszła do powstającej wówczas lewicowej megapartii PD, nie wnosząc jednak w wianie swego skarbca. Jeszcze trudniej zrozumieć Włochom, jakim sposobem nieistniejąca partia otrzymywała nadal pieniądze z budżetu państwa. Okazuje się, co wzbudza powszechne oburzenie, że wszystko jest zgodne z literą prawa, czyli ustawami, które sobie politycy uchwalili w parlamencie. Partia może się rozwiązać, jej politycy mogą się rozbiec po innych ugrupowaniach, ale jej majątek staje się funduszem wspierającym byłych członków. I tak Rutelli w 2009 r. założył swoją partię Sojusz na rzecz Włoch, pobierając ze skarbczyka Margherity blisko milion euro. Inny prominent Margherity, obecnie dostojnik PD Giuseppe Fioroni, w rok później pociągnął ze skarbczyka 180 tys. euro na „wynajem samochodów, benzynę, mandaty i wydatki na telefon". Na liście takich beneficjentów figuruje kilkadziesiąt nazwisk polityków powszechnie znanych we Włoszech.