Według działaczy węgierskiego Komitetu Helsińskiego, w tym roku na Węgrzech zanotowano 13 przypadków, w których pożywienie dostarczono uchodźcom dopiero po interwencji przedstawicieli Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
To, że osoby dorosłe których wnioski o azyl zostały odrzucone, to bezprecedensowe naruszenie praw człowieka w Europie XXI wieku - uważa Komitet Helsiński. Działacze zaznaczają, że w świetle międzynarodowych umów dotyczących praw człowieka takie traktowanie kwalifikuje się jako nieludzkie, a nawet jako tortury.
"The Guardian" pisze, że nacjonalistyczny premier Viktor Orbán swój program polityczny oparł na demonizowaniu uchodźców. W 2015 roku postanowił o budowie ogrodzenia wzdłuż południowej granicy z Serbią, a w swoich przemówieniach regularnie porusza problem niebezpieczeństw, jakie niosą ze sobą uchodźcy. Na organizacje pozarządowe, które zajmują się udzielaniem pomocy migrantom nałożono podatek.
Węgierskie władze akceptują jedynie wnioski o azyl niewielkiej liczby osób dopuszczonych do stref tranzytu granicznego. Prawo do azylu zaostrzono w lipcu ubiegłego roku postanawiając, że wnioski osób ubiegających się o azyl, a pochodzących z kraju bezpiecznego, w ogóle nie są rozpatrywane. Dlatego większość migrantów na Węgrzech pochodzi z Serbii, uważanej za kraj bezpieczny.
Azyl otrzymują tylko ci, którzy przedstawią prawdziwe dowody na to, że w ich ojczyźnie ich życie jest zagrożone.
Rzecznik Orbána, Zoltán Kovács, odrzucił krytykę polityki wstrzymywania żywności dla uchodźców. Uzasadniał, że władze zaspokajają potrzeby tych wszystkich, którzy mają prawo pozostać w sferze tranzytowej. Obowiązku takiego władze nie mają wobec osób, które azylu nie otrzymały.
W ubiegłym roku władze węgierskie zaakceptowały 349 wniosków złożonych przez strefę tranzytową, głównie z Afganistanu, Iraku i Syrii.