Sewastopol przeżywał wczoraj oblężenie – do portowego miasta na Krymie zjechało kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Przyciągnęły ich wspólne obchody święta marynarek wojennych Rosji i Ukrainy. Flagi obu państw powiewały na rosyjskim poduszkowcu wojennym „Samum" i ukraińskim okręcie podwodnym „Zaporoże".
Ustępstwo Kijowa na Morzu Czarnym może rozwiązać problem wysokiej ceny gazu z Rosji
– Po raz pierwszy od wielu lat marynarze dwóch braterskich krajów świętują razem. Jestem pewny, że tak będzie nadal, przecież Morze Czarne i Sewastopol są od dawna naszym wspólnym domem – twierdził dowódca rosyjskiej marynarki, kontradmirał Aleksander Fiedotienkow. Minister obrony Ukrainy Dmitrij Sałamatin mówił o demonstrowaniu „nowej jakości współpracy między państwami", a także o „wspólnych celach na Morzu Czarnym: zachowaniu pokoju i stabilności w tym regionie".
Wspólne święto rosyjskich i ukraińskich marynarzy stało się możliwe po dojściu do władzy prezydenta Wiktora Janukowycza. W ub.r. podpisał on dekret o zmianie daty uroczystości z pierwszej niedzieli lipca na ostatnią (w tym dniu świętują jeszcze od czasów ZSRR Rosjanie). Według ekspertów w Kijowie ubiegłoroczna decyzja Janukowycza może „zmiękczyć" stanowisko władz na Kremlu, które ostatnio ignorują ukraińskiego przywódcę. Jaskrawym przykładem tego była wizyta prezydenta Władimira Putina w Jałcie 12 lipca, który mimo czterogodzinnego spóźnienia na spotkanie z Janukowyczem najpierw odwiedził motocyklistów w Sewastopolu.
O tym, że rosyjska flota może rozwiązać problem władz w Kijowie dotyczący cen rosyjskiego gazu, wspomniał szef Instytutu Państw WNP?w Moskwie Konstantin Zatulin.