Kryzys w brytyjskiej koalicji

Spór o reformę Izby Lordów może zapoczątkować pasmo konfliktów między torysami i liberałami

Publikacja: 07.08.2012 20:05

- Konserwatyści nie dotrzymują słowa w sprawie reformy Izby Lordów - powiedział wicepremier Nick Cle

- Konserwatyści nie dotrzymują słowa w sprawie reformy Izby Lordów - powiedział wicepremier Nick Clegg

Foto: AFP

Chociaż w Wielkiej Brytanii nie ma tradycji rządów koalicyjnych, zawarty po wyborach w 2010 roku sojusz partii konserwatywnej z Liberalnymi Demokratami wbrew przepowiedniom sceptyków funkcjonował dość zgodnie. W tym tygodniu zatrząsł się jednak w posadach. Torysi odrzucili bowiem plan reformy Izby Lordów będący jednym z głównych postulatów liberałów.

- Konserwatyści nie dotrzymują słowa w sprawie reformy Izby Lordów i w efekcie nasze porozumienie zostało złamane. Wkraczamy na niezbadane terytorium - ostrzegł przywódca Liberalnych Demokratów, wicepremier Nick Clegg.

Jego partia nie zamierza wychodzić z koalicji, ale w zemście nie poprze reformy dotyczącej zmiany granic okręgów wyborczych, co miało ułatwić konserwatystom z premierem Davidem Cameronem na czele zwycięstwo w 2015 roku.

- To punkt zwrotny w historii koalicji. W końcu ujawniły się głębokie ideologiczne podziały między obu partiami. Liberalni Demokraci chcą teraz zablokować kluczową dla konserwatystów reformę, co z pewnością rozwścieczy wielu torysów. Może nastąpić reakcja łańcuchowa i będziemy świadkami kolejnych sporów między obu partiami, a nawet rozpadu koalicji [pauza] mówi „Rz" dr Martin Farr, politolog z Uniwersytetu w Newcastle.

Liberałowie od 1911 roku bezskutecznie domagają się reformy Izby Lordów, która jest najbardziej skostniałą instytucją w brytyjskim systemie parlamentarnym. Część lordów dziedziczy bowiem swoje tytuły, a inni otrzymują je za zasługi dla partii politycznych. Kiedy po ostatnich wyborach, po raz pierwszy od II wojny światowej liberałom udało się wejść do rządu, jednym z głównych ich postulatów, jaki wpisali do umowy koalicyjnej, była demokratyzacja wyższej izby parlamentu. Premier David Cameron, obawiając się jednak rebelii w swojej partii, wycofał się z porozumienia.

Zdaniem ekspertów konserwatyści, którzy w poprzednich wyborach nie zdobyli wystarczającej liczby głosów potrzebnych do samodzielnego rządzenia, mają na to jeszcze mniejsze szanse w 2015 roku. Chociaż zaaplikowali Brytyjczykom bolesne reformy, gospodarka wciąż stoi w miejscu. Dlatego zamierzali zmienić granice okręgów wyborczych na swoją korzyść, aby w ten sposób zyskać potrzebną im do zwycięstwa przewagę 810 procent nad laburzystami.

- Bez tej zmiany konserwatystom będzie trudno utrzymać się u władzy. Rosną za to szanse Partii Pracy. Co prawda jej przywódca Ed Milliband nie jest zbyt popularny, ale poparcie dla jego ugrupowania rośnie. Na dodatek na laburzystów może zagłosować wielu zwolenników Liberalnych Demokratów niezadowolonych z tego, że ich partia nie wykorzystała okazji do przeprowadzenia reformy konstytucyjnej - dodaje dr Farr.

Chociaż w Wielkiej Brytanii nie ma tradycji rządów koalicyjnych, zawarty po wyborach w 2010 roku sojusz partii konserwatywnej z Liberalnymi Demokratami wbrew przepowiedniom sceptyków funkcjonował dość zgodnie. W tym tygodniu zatrząsł się jednak w posadach. Torysi odrzucili bowiem plan reformy Izby Lordów będący jednym z głównych postulatów liberałów.

- Konserwatyści nie dotrzymują słowa w sprawie reformy Izby Lordów i w efekcie nasze porozumienie zostało złamane. Wkraczamy na niezbadane terytorium - ostrzegł przywódca Liberalnych Demokratów, wicepremier Nick Clegg.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021