Najgoręcej jest w Dagestanie, gdzie od kwietnia do czerwca śmierć poniosły 102 osoby. Relacje z tej republiki przypominają wiadomości z ogarniętego wojną kraju. Codziennie ginie jakiś policjant. Powtarza się ten sam schemat: nieznani osobnicy strzelają do pojedynczego funkcjonariusza lub do całej grupy. Ostrzeliwują też policyjne samochody.
Przykładem mogą być wczorajsze wiadomości. Najpierw poinformowano, że w Kaspijsku zastrzelony został 27-letni policjant. Zaginął 4 sierpnia, a wczoraj odnaleziono jego nadpalone zwłoki. Wkrótce pojawiła się kolejna wiadomość: w poniedziałek zabity został 28-letni funkcjonariusz „mobilnego oddziału przeznaczenia specjalnego". Jego oddział został ostrzelany, on sam zmarł w drodze do szpitala. I następna: wczoraj w Dagestanie zastrzelonych zostało dwóch innych policjantów, 31- i 34-letni. Samochód, którym jechali, został podziurawiony pociskami jak rzeszoto.
W Dagestanie nie są bezpieczni także cywile. Kilka dni temu we wsi Komsomolskoje, tuż po porannej muzułmańskiej modlitwie, pojawili się uzbrojeni ludzie w mundurach i maskach. Pochwycili 28-letniego mężczyznę i wywieźli w nieznanym kierunku. Mieszkańcy wsi prosili o pomoc władze, ale nie uzyskali wsparcia. Zablokowali więc tory kolejowe na ważnej trasie Rostów–Baku. Reakcja MSW była tym razem błyskawiczna: pojawił się specnaz i rozgonił protestujących.
W Czeczenii jest niewiele spokojniej. 6 sierpnia doszło do wybuchu w Groznym; zamachu, według prezydenta republiki Ramzana Kadyrowa, dokonało dwóch terrorystów-samobójców. Kadyrow twierdzi, że zamachy organizował znany dowódca bojowników Husejn Hakajew i jego brat Muslim.
Niespokojnie jest też w sąsiedniej, niewielkiej Inguszetii. Na tyle, że w minioną sobotę Kadyrow oskarżył inguskiego prezydenta Junus-Beka Jewkurowa o prowadzenie „nieefektywnej walki z terrorystami". Jewkurow w odpowiedzi z okazji Ramadanu przebaczył Kadyrowowi jego krytykę, co z kolei zdenerwowało czeczeńskiego prezydenta.