Korespondencja z Nowego Jorku
Zjazd demokratów odbywa się w dość trudnym momencie kampanii. Zaledwie kilka dni temu zakończyła się w Tampie na Florydzie konwencja Partii Republikańskiej. Różnica w sondażach między prezydentem Barackiem Obamą a jego kontrkandydatem, byłym gubernatorem Massachusetts Mittem Romneyem, zmniejszyła się do granic błędu statystycznego. Niepokój demokratów budzi skuteczność kampanii republikanów.
Co prawda wciąż większość Amerykanów uważa Obamę za sympatyczniejszego człowieka, jednak to Mitt Romney w oczach wyborców poradziłby sobie lepiej z wciąż dokuczliwymi kłopotami gospodarczymi Stanów Zjednoczonych.
Jeśli republikanom uda się przebić z tym przesłaniem do grupy niezdecydowanych wyborców, Barack Obama może przegrać walkę o reelekcję, tym bardziej że kampania Romneya konsekwentnie przypomina o jego niespełnionych obietnicach z 2008 roku. „Te obietnice nigdy się nie zmaterializowały" – przypominał jeszcze we wtorek rano w porannych talk shows kandydat republikanów na wiceprezydenta Paul Ryan. To dlatego w zaplanowanym na czwartek przemówieniu podsumowującym konwencję prezydent będzie przekonywać Amerykanów, że sytuacja gospodarcza powoli, ale systematycznie się poprawia.
„Chcę rozmawiać o tym, jak kontynuować marsz w kierunku wzmocnienia klasy średniej, zwiększenia wzrostu gospodarczego i przekonania Amerykanów o tym, że mają rząd pracujący dla zwykłych ludzi" – mówił prezydent w niedawnym wywiadzie dla dziennika „USA Today", w którym oskarżył republikanów o budowanie kampanii wyborczej wokół „fikcyjnego" Baracka Obamy. Konwencja demokratów będzie pierwszą transmitowaną na żywo w całości w Internecie. Organizatorzy kampanii Obamy chcą w ten sposób trafić do młodszych wiekiem wyborców. W odpowiedzi republikanie ruszyli z własną kampanią internetową „Obama Isn't Working", uruchamiając na czas konwencji stronę internetową, którą zamierzają systematycznie aktualizować.