10 października to Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego. Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"
Przyjrzyjmy się tytułom gazet. „Amerykańskie stalownie zwalniają kolejne 10 tysięcy", „Nauczyciele w Chicago dożywiają 11 tysięcy głodnych dzieci", „110 dzieci w Nowym Jorku zmarło z niedożywienia". To wszystko można było przeczytać 80 lat temu, podczas wielkiego kryzysu. W USA wielki kryzys bywa zazwyczaj nazywany wielką depresją i bardzo wielu ekonomistów czyni porównania pomiędzy tamtymi dramatycznymi wydarzeniami i obecną wielką recesją.
Czy takie porównania są uzasadnione? Marco Rabinowitz pisał w zeszłym roku w „Benziga": „Kraj (USA - red.) może być w depresji, jednak samochody wciąż jeżdżą autostradami, a ludzie wciąż chodzą do drogich restauracji, w dalszym ciągu sprzedawane są iPhony i życie toczy się nadal". Autor dowodził, że „na szczęście nie ma jeszcze widoków ludzi stojących w kolejkach po chleb czy zupę z jadłodajni". Ale w środkowych stanach można dostrzec wiele opustoszałych centrów handlowych i pustych domów. I widać ludzi stojących na rogach ulic, trzymających w rękach tabliczki z prośbami o pracę lub pieniądze.
Coraz więcej chorych
Dziś w Stanach Zjednoczonych czy Europie dzieci może masowo nie głodują i nie umierają z niedożywienia, choć tysiące osób zwalnianych jest z pracy, a społeczne skutki problemów gospodarczych są ogromne i stale narastające. I jeśliby przyjrzeć się tytułom w gazetach, to zapewne znaleźlibyśmy wiele podobnych do tych z czasu wielkiego kryzysu.
W Grecji w roku 2011 liczba samobójstw wzrosła o 40 proc. w porównaniu z 2010