Fragment artykułu z archiwum tygodnika "Plus Minus"
Świadkami tego wydarzenia było około 70 tysięcy osób, które 13 października 1917 roku przybyły do Fatimy, na miejsce, gdzie od 13 maja co miesiąc dzieciom – Łucji, Hiacyncie i Franciszkowi – objawiała się Matka Boża.
Maryja zapowiedziała pastuszkom, że w październiku dokona cudu, by ludzie uwierzyli w to, co im powiedziała. W tłumie oczekującym na niezwykłe wydarzenie były osoby wierzące i niewierzące, dziennikarze z największych portugalskich gazet i naukowcy. Gdy dzieci miały kolejne objawienie, spadł rzęsisty deszcz. Po kilku minutach ulewa ustała, a zza chmur wyszło słońce. Lśniło, ale nie oślepiało. W pewnym momencie ogromna kula zaczęła „tańczyć” na niebie. Kręciła się z ogromną prędkością wokół własnej osi. Zatrzymała się, by znów wpaść w wir.
Następnie słońce „zaczęło przybierać różowy kolor na krawędziach i ślizgać po niebie, wirując i rozsypując czerwone snopy płomieni. (...)Trzykrotnie ożywiona szaleńczym ruchem kula ognia zaczęła drżeć i trząść się. Wydawało się, że opadając ruchem zygzakowatym, spadnie na przerażony tłum. Wszystko to trwało około dziesięciu minut. Na końcu słońce wspięło się znów wijącym ruchem do punktu, z którego zaczęło opadać, na nowo przyjmując swój spokojny wygląd i odzyskując zwykłą jasność swego światła” – tak opisał to wydarzenie Antonio A. Borelli w książce „Fatima – orędzie tragedii czy nadziei”.
Cud słońca zauważany był tylko przy okazji objawień maryjnych. W XX wieku miało ich być ok. 400. Kościół uznał tylko siedem z nich, w tym objawienia Maryi w wenezuelskiej Betanii Marii Esperanzie Madrano de Bianchini. Objawieniu 25 marca 1978 roku towarzyszyło widziane przez tysiące ludzi zjawisko wirującego słońca.