Sierdiukow kierował tym resortem od 2007 r. Pod jego kierownictwem w Rosji przeprowadzono radykalną reformę armii, która polegała m.in. na ograniczeniu liczby okręgów wojskowych i redukcji kadry oficerskiej, a także odchodzeniu od koncepcji masowej mobilizacji w razie konfliktu zbrojnego.
Prezydent Władimir Putin tłumaczył decyzję o zwolnieniu Sierdiukowa „dobrem toczącego się śledztwa" wokół holdingu Oboronserwis podległego Ministerstwu Obrony. Oboronserwis to dziewięć spółek zaopatrujących armię. Ich działalność nadzorowała była szefowa departamentu nieruchomości Ministerstwa Obrony Jewgienia Wasiliewa, współpracownica Sierdiukowa. Sam minister przez pewien czas był przewodniczącym rady nadzorczej tej firmy. Śledztwo dotyczy sprzedaży po zaniżonych cenach nieruchomości zwolnionych przez Ministerstwo Obrony. Straty są szacowane na 3 mld rubli (ok. 300 mln złotych).
– W trosce o zapewnienie warunków dla obiektywnego śledztwa podjąłem decyzję o odwołaniu ministra Sierdiukowa – mówił Putin, mianując na jego następcę Siergieja Szojgu, gubernatora obwodu moskiewskiego i wieloletniego ministra ds. sytuacji nadzwyczajnych.
Dymisja 50-letniego Sierdiukowa, cywila, z wykształcenia ekonomisty i prawnika, zaskoczyła moskiewskich ekspertów. – Putin wcześniej wysyłał sygnały, że nie chce się go pozbywać. Kiedy Sierdiukow sam poprosił o zwolnienie, prezydent odpowiedział, że musi dokończyć wielką sprawę, czyli reformę armii – mówi „Rz" analityk wojskowy Aleksander Golc. – Teraz dziedzictwo Sierdiukowa pozostaje pod znakiem zapytania, a za kulisami skandalu z Oboronserwisem stoją kremlowskie grupy jego nieprzyjaciół – dodaje Golc.
Rosyjskie media do nieprzyjaciół Sierdiukowa zaliczały m.in. wicepremiera Dmitrija Rogozina i szefa administracji prezydenta Siergieja Iwanowa. Zdaniem analityka Konstantina Egerta decyzja Władimira Putina była spowodowana chęcią dogodzenia wojskowym, na których musi polegać i którzy w ciągu pięciu lat nie byli w stanie zaakceptować ministra cywila.