Po rozpadzie Związku Radzieckiego w referendum 1 grudnia 1991 r. ponad 90 proc. Ukraińców opowiedziało się za niepodległością swojego kraju. Chcieli tego także rosyjskojęzyczni mieszkańcy obwodów wschodnich i południowych. Po ponad 20 latach odsetek osób pozytywnie nastawionych do tej idei spadł o 30 proc. Najgorsza sytuacja według socjologów miała miejsce w 2011 r. Wówczas poparcie dla suwerenności deklarowało zaledwie 47 proc. Ukraińców.

Nostalgia za ZSRR

– Co jest powodem takiej tendencji? Niektórzy rozczarowali się sytuacją w kraju. Pewnie oczekiwali więcej – mówi „Rz" Ihor Tyszczenko, zastępca szefa ukraińskiej pracowni socjologicznej Rejtyng (Ranking). – Wyniki referendum w 1991 r. były inne. Ludźmi targały wówczas emocje. Obecnie niepodległość Ukrainy popiera 62 proc. osób. Poparcie znacznie wyższe jest odnotowywane tradycyjnie na zachodzie kraju. Niższe, ok. 45–50 proc., na wschodzie i południu, gdzie mieszka liczna mniejszość rosyjska – podkreśla Tyszczenko.

Im bliżej granicy Ukrainy z Rosją, tym większa nostalgia za Związkiem Radzieckim, gdzie na ulicach miast stoją pomniki przywódców bolszewickich, a nazwy ulic upamiętniają komunistyczne czasy. W 2011 r. w badaniach kijowskiego Instytutu Socjologii ponad 47 proc. Ukraińców wyznało, że żałują rozpadu ZSRR. W 1994 r. odsetek takich osób sięgał zaledwie 17 proc. – Nostalgia Ukraińców wynika głównie z niezadowolenia. To nie oznacza, że chcą powrotu do radzieckich czasów. Chcą po prostu żyć w sprawiedliwym i opiekuńczym państwie – mówił ukraiński politolog Andrij Okara. Nacjonaliści z partii Swoboda, która po październikowych wyborach po raz pierwszy znalazła się w parlamencie, dowodzą, że „nostalgia za ZSRR jest wyzwaniem dla ukraińskiej niepodległości". – Kiełbasa była tania, ale w ZSRR niszczono naród ukraiński – przekonują jej aktywiści.

Obawy przed rozpadem

Ukraińcy mają różne poglądy dotyczące przyszłości kraju. Mieszkańcy na wschodzie bardziej tęsknią za ZSRR i popierają zbliżenie z Rosją, na zachodzie – chcą do NATO i UE. Niektórzy eksperci ostrzegają, że może dojść do podziału kraju: na obwody zachodnie i centrum oraz część południowo-wschodnią. Takie zagrożenie istniałoby wtedy, gdyby władze w Kijowie ostatecznie zdecydowały, w którym kierunku podąży kraj. Obawom przeczą jednak wyniki sondaży. Według kijowskiego Centrum Razumkowa 78 proc. Ukraińców nie popiera idei oddzielenia się obwodów wschodnich i południowych  oraz przyłączenia ich do Rosji. Hasła takie prorosyjscy politycy wygłaszali w Siewierodoniecku podczas pomarańczowej rewolucji. – Nie będzie żadnych podziałów w kraju. Ludzie tego nie chcą. Nawet rosyjskojęzyczni mieszkańcy na Ukrainie dobrze rozumieją, że w Rosji nie będą mieli lepszej przyszłości. Dokąd wyjadą? Na Syberię? – pyta w rozmowie z „Rz" były radziecki dysydent Stepan Chmara. Socjolog Ihor Tyszczenko zaznacza, że z czasem zwolenników ukraińskiej niepodległości będzie coraz więcej. – Popierają ją głównie ludzie młodzi, nastawieni na integrację europejską. Młode pokolenie zastąpi tych, którzy pamiętają ZSRR i tęsknią za tym okresem – dodaje.