Unia Afrykańska poinformowała, że stanowczo sprzeciwia się ściganiu przez haskich prokuratorów prezydenta Kenii Uhuru Kenyatty, który oskarżony jest o zbrodnie przeciwko ludzkości. Podano również, że organizacja zgłosi swoje zastrzeżenia w ONZ. Jednocześnie jednak UA uznała, że wybrany w marcu na prezydenta Kenyatta powinien zostać osądzony przez kenijski sąd.
Premier Etiopii referując ten temat oświadczył, że haski trybunał w "99 proc. ściga Afrykańczyków". - To pokazuje, że jest coś wadliwego w systemie trybunału i sprzeciwiamy się temu – mówił premier Hailemariam Desalegn podkreślając, że powołany przeszło dekadę temu trybunał miał położyć kres "kulturze bezkarności" wobec najcięższych zbrodni, ale jego działania zmieniły się w "coś na kształt polowania z powodu rasy".
Proces prezydenta Kenyatty przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym ma się zacząć za dwa miesiące. Oskarżenia mają związek z masakrami, do jakich doszło po głosowaniu w 2007 r. Kenijski prezydent stanowczo je odrzuca. W szczycie Unii Afrykańskiej brał udział także prezydent Sudanu Omar Baszir, który ścigany jest przez haski trybunał za ludobójstwo w Darfurze, gdzie od 2003 r. zginęło ponad 300 tys. ludzi. Wśród ściganych przez MTK znajdują się także ugandyjscy i kongijscy watażkowie oskarżeni o najcięższe zbrodnie.
Zorganizowany w Addis Abebie szczyt Unii Afrykańskiej miał być bilansem 50 lat działalności tej organizacji (początkowo funkcjonowała ona pod nazwą Organizacji Jedności Afrykańskiej). Za jedną z najważniejszych decyzji spotkania uznaje się niezwłoczne utworzenie sił szybkiego reagowania, które będą zajmowały się regionalnymi zagrożeniami dla bezpieczeństwa. Jak zadeklarowano ma to zmniejszyć uzależnienia Afryki od zewnętrznych sił i funduszy na obronność.