We wtorek o godzinie 18 rozpoczyna się kolejna runda negocjacji w tzw. trilogu, w którym uczestniczą przedstawiciele trzech unijnych instytucji: Parlamentu Europejskiego, Rady UE oraz Komisji Europejskiej.
Zdaniem prezydencji irlandzkiej i komisarza Janusza Lewandowskiego szanse na porozumienie we wtorek są. Negocjacje powinny się skończyć w tym miesiącu, żeby PE i KE zdążyły z przygotowaniem podstaw prawnych, według których wydawane będą pieniądze. Jeśli nie uda się zakończyć negocjacji w najbliższych dniach, nie będzie szans na głosowanie budżetu podczas ostatniej sesji plenarnej przed wakacjami. I do negocjacji trzeba będzie wrócić we wrześniu. – W takim wariancie beneficjenci unijnych funduszy będą się mogli o nie ubiegać z opóźnieniem – mówi Patrizio Fiorilli, rzecznik prasowy komisji Europejskiej.
Polska będzie największym beneficjentem budżetu UE w latach 2014–2020, dostanie 72,8 mld euro na politykę spójności i 28,5 mld euro na rolnictwo. Co do tego nie ma już wątpliwości, z naszych informacji wynika również, że nie zmieni się podział pieniędzy pomiędzy kraje i poszczególne rodzaje polityki. A była taka obawa, szczególnie w punkcie negocjacji dotyczącym tzw. klauzuli przeglądowej. W połowie okresu budżetowego ma dojść do jego przeglądu i negocjatorzy zastanawiali się, co może być tego przedmiotem. Z naszych informacji wynika, że nie ma mowy o obniżeniu wydatków w trakcie trwania okresu budżetowego, nawet jeśli okazałoby się, że pieniądze są zbyt wolno wykorzystywane. Do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia, o ile będzie można podwyższyć pułap wydatków, gdyby okazało się, że wzrost gospodarczy jest znacznie lepszy, niż zakładają to obecne pesymistyczne prognozy.
Drugim spornym punktem negocjacji jest tzw. elastyczność, a więc możliwość przenoszenia niewykorzystanych środków z roku na rok. – Parlament Europejski chciałby, żeby dotyczyło to zarówno płatności, jak zobowiązań. Oraz żeby kwota nie była ograniczona – mówi „Rz" Sidonia Jędrzejewska, eurodeputowana PO, członkini Komisji Budżetowej PE. Jednak kraje członkowskie wolałyby ustalenie z góry limitu elastyczności do kilku miliardów euro i ograniczenie możliwości przenoszenia kwot tylko do płatności. Obecnie nie ma w ogóle elastyczności, niewykorzystane środki są zwracane do budżetów narodowych.
Trzecim spornym punktem pozostaje budżet roczny na 2013 rok. Brakuje w nim 11,2 mld euro, rada UE zgodziła się już na przekazanie 7,9 mld euro. PE chciałby jednak uzyskać twardą gwarancję dla wypłacenia pozostałych 3,9 mld euro w przyszłości.