Włoski rząd walczy o przetrwanie

Gabinet Enrico Letty stał się zakładnikiem kłopotów z prawem Berlusconiego i może upaść już w tym tygodniu.

Publikacja: 25.08.2013 20:30

Enrico Letta od kwietnia usiłuje we rzymskim rządzie pogodzić wodę z ogniem

Enrico Letta od kwietnia usiłuje we rzymskim rządzie pogodzić wodę z ogniem

Foto: AFP

Wszystko wskazuje na to, że dni rządu wymuszonej przez prezydenta Giorgio Napolitano koalicji wrogów – Ludu Wolności i lewicowej Partii Demokratycznej – są policzone.

Wicepremier, a równocześnie sekretarz Ludu Wolności Angelino Alfano po wielogodzinnej naradzie kierownictwa partii i najbliższych współpracowników Berlusconiego stwierdził: „Wyrzucenie naszego lidera z senatu jest dla nas nie do przyjęcia”. Sam Berlusconi, odnosząc się do lewicowych koalicjantów, stwierdził: „Z tymi ludźmi nie da się ani porozumieć, ani rządzić”.

Włoscy komentatorzy nie mają wątpliwości, że to zapowiedź wywołania kryzysu politycznego, który doprowadzi do rychłego upadku rządu i rozpisania nowych wyborów. Niedzielna lewicowa „La Repubblica” bije na alarm: „Zbliża się kryzys”, a „Corriere della Sera”: „Ogromne ryzyko upadku rządu”.

Od chwili, gdy 1 sierpnia Berlusconi został ostatecznie skazany za przestępstwa podatkowe przez sąd kasacyjny, jego partia i zwolennicy robią wszystko, by złagodzić polityczne skutki wyroku. Cztery lata więzienia, które sprowadzają się praktycznie do roku aresztu domowego, są mniejszym zmartwieniem. Problem w tym, że na mocy ustawy z zeszłego roku osoby skazane na więcej niż dwa lata więzienia nie mogą zasiadać w parlamencie. Co więcej, przez dłuższy czas nie mogą kandydować w żadnych wyborach (w przypadku 77-letniego Berlusconiego chodzi o sześć–osiem lat). Oznaczałoby to praktycznie polityczną śmierć lidera i najpewniej implozję centroprawicy skupionej głównie w Ludzie Wolności (obecnie w sondażach może liczyć na 27 proc. głosów).

Ale ostateczną decyzję o usunięciu skazanego z parlamentu podejmuje w głosowaniu najpierw komisja, a potem cała izba, w której zasiada. Komisja Senatu w sprawie Berlusconiego ma zdecydować 9 września. Prośby, groźby i apele, by w imię koalicyjnej współpracy, przyszłości rządu i stabilności państwa posłowie Partii Demokratycznej głosowali przeciw, trafiają jednak na głuche uszy.

Liderzy lewicy powiedzieli twardo, że nie ugną się przed szantażem, a wyroki niezawisłego sądu należy szanować. Odrzucili też kompromisowe wyjście, by oddać sprawę do Trybunału Konstytucyjnego, co oddaliłoby kryzys i pozwoliło kupić rządowi (i Berlusconiemu) nawet kilkanaście miesięcy czasu. Zresztą trudno było oczekiwać innego stanowiska, skoro od 20 lat włoska lewica, choć z opłakanym politycznym skutkiem, zamienia swoje kampanie wyborcze i wiece w skierowane przeciw Berlusconiemu kampanie nienawiści, z paleniem jego kukieł upozowanych na Mussoliniego czy Hitlera włącznie.

Elektorat Partii Demokratycznej (25 proc. poparcia) uznałby pójście na rękę Berlusconiemu za akt zdrady.

W efekcie obie strony politycznej barykady oskarżają się nawzajem o brak odpowiedzialności i instynktu państwowego, czyli chęć obalenia rządu Letty w imię partykularnych interesów.

Politycy i zwolennicy Berlusconiego są przekonani, że wyrok na Berlusconiego wydali ideologicznie motywowani sędziowie niejako na zamówienie polityczne lewicy. Tym bardziej że oskarżenie oparte było na poszlakach i teoriach spiskowych, a nie dowodach.
Co więcej, jak się okazuje, przewodniczący składu sędziowskiego kasacji, który wydał wyrok, wielokrotnie okazywał Berlusconiemu głęboką niechęć. Z kolei politycy i zwolennicy lewicy są przekonani, że po 20 latach oszustw i matactw, korupcji i kreowania ustaw tak, by pomogły uniknąć odpowiedzialności, medialnemu krezusowi wreszcie powinęła się noga.

Z tych wszystkich powodów przytłaczająca większość włoskich komentatorów zastanawia się nie czy, ale kiedy upadnie rząd Letty. Jako początek kryzysu najczęściej wymienia się 9 września, gdy zapadnie decyzja komisji senackiej w sprawie usunięcia Berlusconiego z Senatu. Niektórzy wskazują na najbliższą środę, gdy rząd najpewniej znów odłoży decyzję o likwidacji przywróconego przez gabinet Montiego horrendalnego podatku od pierwszej nieruchomości. Berlusconi mógłby wtedy wywrócić rząd i tłumaczyć, że robi to w imieniu ciemiężonego daninami ludu. Równocześnie padają apele pod adresem klasy politycznej, by w czasie kryzysu nie skazywała Italii na niepewność i kilka miesięcy inercji z powodu kampanii wyborczej. Wszyscy obawiają się reakcji rynków finansowych i wzrostu kosztów obsługi ogromnego długu publicznego.

Ostatnia deska ratunku to Giorgio Napolitano, sponsor koalicyjnego rządu Letty. Jednak to mało prawdopodobne, by prezydent dla ratowania rządu – i Berlusconiego – zdecydował się na ogłoszenie amnestii lub zamienienie mu wyroku na karę grzywny, czego domagają się politycy i publicyści centroprawicy.

Wszystko wskazuje na to, że dni rządu wymuszonej przez prezydenta Giorgio Napolitano koalicji wrogów – Ludu Wolności i lewicowej Partii Demokratycznej – są policzone.

Wicepremier, a równocześnie sekretarz Ludu Wolności Angelino Alfano po wielogodzinnej naradzie kierownictwa partii i najbliższych współpracowników Berlusconiego stwierdził: „Wyrzucenie naszego lidera z senatu jest dla nas nie do przyjęcia”. Sam Berlusconi, odnosząc się do lewicowych koalicjantów, stwierdził: „Z tymi ludźmi nie da się ani porozumieć, ani rządzić”.

Pozostało 89% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017