Szturm na Malulę leżącą niespełna 50 km od Damaszku nie mógł przejść bez echa. Wiadomo było, że wśród rebeliantów, którzy zaatakowali miasto, są islamscy radykałowie z Frontu an-Nusra uważanego m.in. przez USA za organizację terrorystyczną. Konsekwencje wydawały się więc oczywiste, szczególnie że niemal wszyscy mieszkańcy Maluli to chrześcijanie posługujący się językiem aramejskim, którym mówił Jezus Chrystus. Samo miasto – wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO – jest dla syryjskich chrześcijan jednym z najświętszych miejsc, zaraz po Jerozolimie. Błyskawicznie pojawiły się informacje, że dżihadyści związani z Al-Kaidą zagrozili mieszkańcom śmiercią, jeśli nie przejdą na islam, a zabytkowe kościoły zostały okradzione i zniszczone.
– To wszystko propagandowe bzdury – powiedział „Rz” podczas rozmowy telefonicznej Abu Dżafar al-Murabil, działacz syryjskiej opozycji, który przebywa pod Malulą. Jego słowa potwierdzają znajdująca się w mieście zakonnica matka Pelagia Sajah oraz chrześcijańskie portale w Syrii.
Wyzwolone miasto
„Nie zbliżyliśmy się do cywilów, kościołów ani miejsc kultu” – od tych słów zaczyna się wydany wczoraj wspólny komunikat Wolnej Armii Syryjskiej oraz Frontu An-Nusra, które zajęły Malula. Podkreślono w nim, że informacje, jakie pojawiły się w ostatnich dniach na ten temat, „mają odwrócić uwagę społeczności międzynarodowej od dokonanego [pod koniec sierpnia – red.] przez siły reżimowe ataku chemicznego”, w którym zginęło ponad 1400 osób.
Rebelianci weszli do Maluli w ubiegłą środę. Zamachowiec samobójca wysadził się wówczas na wojskowym posterunku, zabijając wszystkich znajdujących się tam żołnierzy. „Ale dopiero następnego dnia, gdy telewizja państwowa ogłosiła, że Malulę »wyzwoli« rządowa armia, uciekła stamtąd większość mieszkańców. Wojsko na rogatkach pojawiło się w sobotę nad ranem” – informuje Rami Abdul-Rahman, założyciel Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka. Z jego informacji wynika, że około półtora tysiąca rebeliantów odparło atak po kilkunastu godzinach zaciętych walk.
„Obie strony użyły wszelkich możliwych środków do pokonania wroga” – głosi komunikat wydany przez Związek Koordynacji Rewolucji w środkowej Syrii. Podczas walk zniszczone miało zostać pochodzące z IV w. centrum monastyczne św. Tekli (Deir Mar Taqla), uważanej za pierwszą chrześcijańską męczenniczkę. W syryjskiej telewizji państwowej i na związanych z reżimem portalach informowano, że rebelianci przemieszczający się „brązowym pick-upem na numerach rejestracyjnych z miasta Hama” zdjęli znajdującą się przy ołtarzu rzeźbę i zniszczyli krzyż. Pokazano nawet zdjęcia, na których widać dym unoszący się nad świątynią. Tyle że informacje o zniszczeniach w św. Tekli zdementowała jej przełożona Pelagia Sajah. Jest jedną z kilkunastu pozostałych na miejscu zakonnic, które opiekują się miejscowymi sierotami. W rozmowie z „Washington Post” zakonnica zaprzeczyła też, by dochodziło do ataków na chrześcijan. Na wideo zamieszczonym wczoraj na YouTubie można zobaczyć rebeliantów, jak strzelają na wiwat w powietrze i krzyczą, że „oczyścili” Malulę z „agentów reżimu”. Zarejestrowano także ich ślubowanie, że nie skrzywdzą chrześcijan i „nie wyrządzą szkody w żadnym kościele i nie będą atakować nikogo, kto nie zaatakuje ich”.